Mówiąc o rekordach na piątkę, mam na myśli zarówno wynik biegu na 5000 metrów na stadionie, jak i na ulicy. Zanim w sierpniu Joshua Cheptegei rozprawił się z rekordem na bieżni, w lutym ulicami Monako przebiegł bowiem pięć kilometrów w czasie 12:51. Czyni go to rekordzistą absolutnym na tym dystansie.
Trudny rok Bekelego
Sezon 2020 jest wyjątkowo trudny dla wszystkich sportowców. Biegaczy szczególnie dotknęły przełożone na przyszły rok igrzyska w Tokio, ale też odwoływane w hurtowych ilościach wyścigi uliczne. W kończącym się sezonie mieliśmy zaledwie kilka okazji, żeby obserwować lekkoatletów w akcji. Niemal wszystkie szanse do zaprezentowania swoich ponadprzeciętnych możliwości wykorzystał Joshua Cheptegei.
Ugandyjczyk 14 sierpnia poprawił rekord świata na 5000 m (12:35.36), a 7 października okazał się najszybszym człowiekiem w historii na 10 000 m (26:11.00). Oba rekordy zabrał legendarnemu Kenenisie Bekelemu. W ciągu zaledwie dwóch miesięcy Etiopczyk stracił pierwsze miejsce na dwóch listach wszech czasów. Jest to tym bardziej dotkliwe, że jego 12:37.35 na piątkę i 26:17.53 na dychę przez kilkanaście lat nie znalazły pogromcy i wydawało się, że jeszcze długo nie znajdą. Oto co mówił nowy rekordzista 14 sierpnia w Monako, tuż po swoim pierwszym wyczynie:
Myślę, że Monako to wyjątkowe miejsce i są to jedne z tych zawodów, na których warto bić rekord świata. W tym roku utrzymanie motywacji było szczególnie trudne, ponieważ tak wiele osób na świecie zostało zmuszonych, żeby zostać w domu. Tak czy owak, zawodowy sportowiec musi pozostać zmotywowany. Wiele wymagałem od siebie, miałem ze sobą odpowiednią kadrę, odpowiedniego trenera. Zwykle mieszkam w Europie, ale aktualnie moją siedzibą jest Uganda. Dzięki restrykcjom mogłem spędzić więcej czasu z rodziną, to było naprawdę świetne. Już nie mogę się doczekać, gdy dotrę do domu i będę mógł świętować rekord świata z bliskimi.
Joshua Cheptegei zatrzymany w Gdyni

W ostatnią sobotę (17 października) Ugandyjczyk wybrał się do Gdyni na mistrzostwa świata w półmaratonie. Sięgając w Polsce po złoto, Cheptegei chciał potwierdzić, że jest aktualnie najlepszym długodystansowcem na naszej planecie. Gdyby wygrał, zostałby drugą osobą w historii (po Marokańczyku Chalidzie Skahu), która została mistrzem świata w zawodach na bieżni, na ulicy oraz w przełajach.
Gdyńska trasa – pełna zakrętów i podbiegów oraz smagana wiatrem znad Zatoki Gdańskiej – okazała się jednak dla Ugandyjczyka zbyt wymagająca. Cheptegei finiszował na rozczarowującym 4. miejscu. Nie tylko nie wygrał, ale nawet nie zdobył medalu. Jak tłumaczył w swoich mediach społecznościowych: treningi pod 5000 i 10 000 metrów nie pozwoliły mu w pełni pokazać potencjału na dłuższym dystansie półmaratonu (21,0975 km).
Kierunek: maraton?
Tegoroczne sukcesy Cheptegeiego rozbudzają oczekiwania. Jeśli tylko przestawi swój trening na bardziej wytrzymałościowy, rekordy świata w półmaratonie i maratonie mogą być zagrożone. Na razie w Gdyni zadebiutował na 21 km z czasem 59:21. Całkiem nieźle jak na dwudziestoczterolatka. W rodzinnej Kampali Joshua Cheptegei urósł do miana takiej gwiazdy, że burmistrz Erias Lukwago, chce nazwać jedną z ulic umieniem biegacza.
To absurd, że w ten sposób honorujemy naszych sportowców po śmierci. Nazwa ulicy Cheptegei może być motywacją do ciężkiej pracy dla innych sportowców w Ugandzie.
– Erias Lukwago, burmistrz Kampali
Cheptegei rzeczywiście może stanowić wielką motywację dla swoich rodaków. W Gdyni urodził się jednak rekordziście świata wielki rywal na krajowym podwórku. Mistrzostwa wygrał inny Ugandyjczyk – niespełna dwudziestoletni Jacob Kiplimo. Dwudzieste urodziny będzie obchodzić 14 listopada, a półmaraton przebiegł w fenomenalne czasie 58:49. Wygląda więc na to, że Uganda staje się aktualnie światowym centrum biegów długich, wypierając Kenię i Etiopię.