News will be here
Kleszcze i bieganie – czy jest się czego bać?

Za dwa największe zagrożenia związane z ugryzieniem przez kleszcza uważa się boreliozę i kleszczowe zapalenie mózgu (KZM). Brzmi groźnie, ale – na szczęście – można się przed nimi ochronić. Pierwsza z wymienionych chorób ma charakter bakteryjny i leczona jest z wykorzystaniem antybiotyków. Druga natomiast jest wirusowa i w przeciwieństwie do boreliozy można się na nią zaszczepić. Co więcej, a nie każde ugryzienie oznacza zakażenie. Kleszcze i bieganie to duet, który wcale nie musi sprawić nam problemów. Jak ochronić się przed tymi pajęczakami i co zrobić, jeśli przyniesiemy do domu pasażera na gapę?

Nie każdy kleszcz truje

Kleszcze, Kleszcz pospolity, Ixodes ricinus, Erik Karits, Pixabay
Kleszcz pospolity (Ixodes ricinus), fot. Erik Karits/Pixabay

W filmie "Pitbull. Nowe porządki" w reżyserii Patryka Vegi postać grana przez Tomasza Oświecińskiego wypowiada słynną kwestię: "Nie każdy facet z widłami to Zeus". Podobnie rzecz ma się z kleszczami – nie każdy jest niebezpieczny. Jak podają badacze, zakaża około 30% tych popularnych pajęczaków. Niespełna 70% tych owadów jest dla nas zatem niegroźnych. Ryzyko zakażenia boreliozą lub kleszczowym zapaleniem mózgu spada, jeśli szybko pozbędziemy się szkodnika z ciała. Dlatego tak ważne jest, aby zawsze po powrocie z biegania w lesie obejrzeć dokładnie ciało.

Kleszcze i bieganie – obalamy mity

Wbrew wielu opiniom kleszcze nie spadają z drzew. Najczęściej wdrapują się natomiast na wysokie trawy – do wysokości około metra. Mają stamtąd doskonałe pole manewru, jeśli chodzi o wczepianie się w ciała swoich ofiar. Ludzi zazwyczaj atakują na wysokości nóg i dopiero stąd wdrapują się wyżej, szukając dogodnego miejsca do żerowania. Dlatego nieraz możemy znaleźć kleszcza pod kolanem, w pachwinach czy nawet za uchem.

Jeszcze kilka lat temu bardzo popularne było także przekonanie, że kleszcza należy natrzeć tłuszczem (margaryną lub smalcem) albo przemyć spirytusem. Żadna z tych praktyk jednak nie pomoże – wręcz przeciwnie. Trucie pajęczaka alkoholem uruchomi w nim odruch wymiotny, co tylko zwiększy ryzyko przekazania nam trucizny.

Jak nie dać się złapać?

Fot. Mabel Amber/Pixabay
Fot. Mabel Amber/Pixabay

Oczywiście by zminimalizować ryzyko odkleszczowej choroby do zera, najlepiej nie dać się załapać. Co więc możemy zrobić, żeby zagrać kleszczowi na nosie?

  • Unikajmy skarpetek typu stopki, zamiast nich warto pomyśleć o dłuższej skarpecie kompresyjnej
  • Zamiast luźnych spodenek, postawmy na ściśle przylegające legginsy
  • Skuteczną ochronę mogą też zagwarantować specjalne repelenty z wysoką zawartością groźnego dla owadów DEET w składzie
  • Wybierajmy szerokie leśne dukty, zamiast ciasnych, gęsto porośniętych trawami ścieżek

Przede wszystkim jednak nie wolno dać się zwariować. Jeśli po powrocie z biegowej wycieczki w terenie zlokalizujemy na swoim ciele kleszcza, nie trzeba od razu bić na alarm. Wyciągnijmy szkodnika – najlepiej z wykorzystaniem specjalnej pincety i zdezynfekujmy miejsce wkłucia. Następnie ze spokojem obserwujmy swoje ciało. Dopiero takie objawy jak rumień, bóle stawów, bóle głowy czy gorączka powinny wzmóc naszą czujność i zaprowadzić na konsultację lekarską.

Krzysztof Brągiel

Krzysztof Brągiel

Biegam, bo muszę. Bezruch niechybnie kazałby mi oszaleć. W bieganiu najbardziej lubię tę przerwę na zrobienie sobie selfie i kiedy deszcz z bezchmurnego nieba zaskoczy mnie w środku lasu, 10 kilometrów od domu.
News will be here