Zacznijmy od ciekawostki. Mimo że była to kolejna impreza bez kibiców, Oberstdorf wcale nie jest stratny. Okazało się bowiem, że Niemcy ubezpieczyli zawody od wszelkich okoliczności, które spowodują, że odbędą się bez publiczności. Zrobili to jeszcze przed wybuchem pandemii. Przezorny zawsze ubezpieczony. Jednym ze sponsorów imprezy była natomiast firma Stora Enso odpowiedzialna za wyroby papiernicze i kartonowe na całym świecie. To właśnie oni zadbali o to, by na arenach zawodów znalazła się tekturowa publiczność, która choć trochę sprawiła, że miejsca rozgrywania zawodów nie wyglądały tak smutno.
Oberstdorf zaliczył norweski nokaut
Trudno inaczej nazwać to, co zrobiła reprezentacja Norwegii. Oczywiście przywykliśmy do ich zwycięstw w klasyfikacji medalowej tej imprezy, ale trzykrotnie więcej złotych krążków niż druga nacja? Trzeba powiedzieć, że jest to wynik niesamowity. Tyle samo złotych medali zdobyli dwa lata temu, ale nie odstawili konkurencji aż w takim stopniu. Natomiast po raz ostatnio nie wygrali klasyfikacji medalowej... w 1997 roku! Co ciekawe, byli wówczas gospodarzami mistrzostw. Impreza odbywała się w Trondheim, a najlepsi po zsumowaniu wyników okazali się Rosjanie.
A mogło być przecież jeszcze lepiej
W końcu w skokach narciarskich absolutnym pewniakiem wydawał się Halvor Egner Granerud. Na średniej skoczni zajął jednak dopiero czwarte miejsce. Z kolei z zawodów na dużej skoczni i w konkursie drużynowym wyeliminowało go zakażenie koronawirusem. Ostatecznie przywiózł więc do domu tylko srebro z konkursu drużynowego drużyn mieszanych.
Tam złoto – podobnie jak w drużynie mężczyzn – obronili Niemcy. Były to jedyne złote medale, jakie zdobyli na tej imprezie, a i tak drżeli o nie do końca. Przed ostatnią rundą drużynowego konkursu skoków prowadzili Polacy. Świetny skok Karla Geigera (indywidualnie srebro i brąz) zapewnił im jednak złoto. Nieco gorzej skoczył bowiem Kubacki, przez co Polacy spadli na trzecie miejsce. Chociaż widać było po Dawidzie złość, później drużyna cieszyła się z brązowego medalu.
Polski Oberstdorf był na skoczni
Jedyne złoto dla Polski zdobył Piotr Żyła – to też spora niespodzianka. Co prawda Polak to ścisła światowa czołówka, ale zawody Pucharu Świata w karierze wygrał ledwie dwa razy. W tym sezonie pięciokrotnie był indywidualnie na podium, ale w całej karierze częściej na podium stawał z drużyną niż indywidualnie. Z formą idealnie jednak idealnie. Oprócz złota na średniej skoczni, na dużej skoczni był czwarty, a podczas konkursu drużynowego miał indywidualnie najlepszy wynik.
Najbardziej ozłocona z Oberstdorfu wyjechała natomiast Therese Johaug
Łącznie Norweżka wywalczyła cztery złote medale, z czego jeden drużynowo. Jedynie konkurencje sprinterskie (indywidualna i drużynowa) nie padły jej łupem. Wygrała natomiast bieg na 10 km techniką dowolną, łączony na 15 km i techniką klasyczną na 30 km. Drużynowo Johaug z koleżankami wygrały też sztafetę 4×5 km.
Wśród mężczyzn także dominowali Norwegowie, ale podzielili się medalami, choć trochę przyczynił się do tego FIS. Bieg masowy na 50 km techniką klasyczną wygrał Johannes Høsflot Klæbo. Został jednak zdyskwalifikowany za nieprawidłowe wyprzedzanie, a złoto powędrowało do Emila Iversena. Srebro zdobył natomiast Aleksander Bolszunow, wytrącony z rytmu przez Klæbo – pierwotnie ukończył wyścig jako trzeci. Wygrał on też bieg łączony na 30 km, przed dwoma Norwegami. Sprint techniką klasyczną zgarnął jednak wspomniany wcześniej Johannes Høsflot Klæbo. Bieg na 15 km techniką dowolną wygrał natomiast inny Norweg – Hans Christer Holund. Drużynowo Norwegowie zgarnęli też oba złota.
W kombinacji norweskiej wśród kobiet Norweżki zajęły nawet całe podium
Ta konkurencja także panom z Norwegii dała spore pole do popisu. Drużynowo byli najlepsi. W konkursach indywidualnych wśród mężczyzn na średniej skoczni wygrał natomiast Jarl Magnus Riiber, a trzeci był Jens Lurås Oftebro. Rozdzielił ich Fin Ilkka Herola. Na dużej skoczni Norwedzy przegrali jednak z Austriakami zarówno sprint drużynowy, jak i konkurs indywidualny – Riiber dwukrotnie musiał uznać wyższość Johannesa Lampartera.