News will be here
Tokio 2021 – Japończycy znów walczą o Igrzyska

W ostatni piątek powinniśmy świętować rozpoczęcie Igrzysk XXXII Olimpiady – bo tak brzmi oficjalna nazwa Letnich Igrzysk Olimpijskich. Często stosowana zamiennie Olimpiada to skrót nie do końca poprawny, tym mianem określa się bowiem czteroletni okres między Igrzyskami. A piszę o tym, ponieważ jesteśmy świadkami historycznego momentu. Jak wszyscy wiemy, pandemia pokrzyżowała plany MKOl i władz Tokio (organizatorów). Imprezy jednak nie odwołano, lecz przesunięto ją na lato 2021 roku.

To pierwszy raz w historii, gdy Igrzyska zostały przełożone

Flaga Igrzysk Olimpijskich, Olympic.org
Flaga Igrzysk Olimpijskich przywieziona do Tokio po wygraniu organizacji zawodów, fot. Olympic.org

Dotychczas najważniejszą sportową imprezę na świecie odwołano tylko trzykrotnie – z powodu I oraz II wojny światowej. Zamiast tego po raz pierwszy władze MKOl-u postanowiły przełożyć rozegranie zawodów. Gubernator Tokio Yuriko Koike, udzielając wywiadu dla CNN w czerwcu, powiedziała, że ma nadzieję na rozegranie Igrzysk w przyszłym roku. Będzie to dowód, że ludzkość pokonała wirusa, a także, że walka z nim nie potrwa 10-20 lat. Musimy zidentyfikować wirusa, poprawić testowanie i leczenie – stwierdziła.

Koike – pierwszą w historii gubernatorkę Tokio, zarazem jedną z najpopularniejszych polityków w Japonii – na początku lipca wybrano na drugą kadencję. Po swoim zwycięstwie, podczas spotkania z premierem Shinzō Abe, ogłosiła ponownie, że doprowadzi do organizacji imprezy, traktując to jako dowód zwycięstwa nad epidemią. Przewodniczący Tokijskiego Komitetu Organizacyjnego Igrzysk Olimpijskich Yoshirō Mori podkreślił jednocześnie w ostatnich dniach, że Igrzyska bez kibiców nie wchodzi w grę. Zaznaczył przy tym, że wyklucza też rezygnację z parady otwarcia IO. W razie "czarnego scenariusza" przygotowano jednak wariant z ograniczoną paradą. Istnieje również możliwość rozegrania zawodów bez widzów na arenach sportowych, ale Tokio zrobi wszystko, żeby do tego nie doszło.

Tokio kontra reszta świata

Tokio, Yuriko Koike, Toru Hanai, Reuters
Gubernator Tokio Yuriko Koike, fot. Toru Hanai/Reuters

Nie ma wątpliwości, że Japończycy ze swoim potencjałem gospodarczym, finansowym, medycznym i niezwykłe uporządkowaną postawą poradzili sobie bardzo dobrze z epidemią. Na Igrzyska Olimpijskie do Tokio mają jednak zjechać zawodnicy i kibice z całego świata. Liczba nowych zachorowań na świecie codziennie przekracza natomiast dwieście tysięcy. W niektórych regionach sytuacja jest o wiele gorsza niż w Japonii. Czy międzynarodowa impreza, z ogromnym przepływem ludzi, nie przyczyni się do ponownego rozwoju choroby?

Na to pytanie musieli sobie odpowiedzieć nie tylko organizatorzy Igrzysk. W końcu odwołano też między innymi Mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Obie imprezy zapowiadaliśmy zresztą jako łakome kąski dla kibiców na 2020 rok. Z jednej strony obie generują ogromne przychody. Składają się na nie sponsorzy, telewizja i kibice, bez których nie zarobi też transport czy turystyka. Z drugiej strony wciąż nie ma szczepionki czy skutecznego leku na COVID-19, a najskuteczniejszym środkiem przeciwdziałania jest zachowywanie dystansu społecznego.

Japończycy nie są takimi entuzjastami jak politycy

>
Zapowiedź Igrzysk Olimpijskich w 2021 roku

Według badań Kyodo News i Tokio MX 27,7% mieszkańców Japonii uważa, że Igrzyska należy odwołać. Kolejne 24% jest za przełożeniem ich o kolejny rok. Łącznie to ponad 50% ankietowanych niechętnych najważniejszej światowej sportowej imprezie. 31,1% uważa, że Igrzyska mogłyby zostać okrojone i w ten sposób rozegrane, a zaledwie 15% chce imprezy w tradycyjnej formie. Co ciekawe, badania przeprowadzono jeszcze w czerwcu, przed reelekcją Koike. Jej główni rywale w swoich programach mieli właśnie anulowanie zawodów, a mimo to dotychczasowa Pani Gubernator odniosła zdecydowane zwycięstwo.

Zarówno MKOl, jak i Japończycy są zgodni, że jeżeli sytuacja na świecie nie pozwoli na zorganizowanie Igrzysk w Tokio w przyszłym roku, trzeba je będzie odwołać.

A co, jeżeli jednak dojdzie do zawodów? Czy na stadionach będzie komplet widzów? Raczej nie. Organizatorzy nie dopuszczają natomiast myśli, by mogły one świecić pustkami. Prawdopodobnie kluczowe okażą się więc pierwsze miesiące przyszłego roku. Media oraz opinia publiczna podchodzą do epidemii już dużo spokojniej niż na początku. Podjęcie decyzji o zielonym świetle do rozpoczęcia zmagań będzie jednak wymagało rozwagi i odwagi. Chyba że na horyzoncie pojawi się cudotwórca ze skuteczną szczepionką. Pozostaje więc czekać.

Kamil Jabłczyński

Kamil Jabłczyński

Redaktor warszawa.naszemiasto.pl, z EXU współpracuje od 2019 roku. Interesuje się tematyką miejską, ale nie tylko warszawską. Lubi porównywać stolicę Polski z innymi miastami – przyglądać się zmianom infrastrukturalnym, komunikacyjnym i urbanizacyjnym. Obserwuje co, gdzie i dlaczego się buduje. Oprócz tego lubi podróże małe i duże, ale też sport, film oraz muzykę. Stara się jednak nie ograniczać w tematyce swoich tekstów.
News will be here