Był wcześniakiem. Lekarze mówili, że szansa na przeżycie jest niewielka, ale udało się. Z uwagi na waleczność i przetrwanie syna ojciec postanowił nazwać go imieniem Tyson od będącego wówczas na szczycie Amerykanina - Mike'a Tysona.
Boks w rodowodzie
Pochodzi z Wielkiej Brytanii, jego dziadek miał nosić tytuł „Króla Cyganów”, co lubi podkreślać. Ojciec odsiadywał wyrok za bójkę uliczną. Wyspy brytyjskie, cyganie i boks to kolejne filmowe skojarzenia. Spójrzmy chociażby na produkcje, takie jak Przekręt (Snatch, 2000), czy Peaky Blinders.
Czy film o Tysonie mógłby zdetronizować dotychczas najsłynniejszego filmowego boksera wykreowanego przez Sylvestra Stallone’a? Czasami można odnieść wrażenie, że robił i robi wszystko, by tak było. Chociaż fani boksu na pewno słyszeli o nim wcześniej, to prawdziwą popularność przyniosła mu walka stoczona 28 listopada 2015 roku.
Spełnienie marzeń
To wtedy pokonał jednogłośnie na punkty legendarnego Władimira Kliczkę. Kliczko był dla niego prawdziwym wyzwaniem. W końcu to nazwisko znał prawie każdy na świecie, prawdopodobnie dużo lepiej niż nazwy federacji bokserskich, o pasy których walczył. Potwierdzeniem tego może być fakt, że kontrakt zawierał klauzulę dotyczącą rewanżu, przez co jedna z federacji (IBF) odebrała mu tytuł kilka dni po walce. Fury bowiem chciał rewanżu z Ukraińcem, zamiast walki z potentatem do tytułu tejże federacji.
Do rewanżu jednak nie doszło. Fury według lekarzy i specjalistów miał problemy depresyjne, zaburzenia lękowe i nerwicę. Pojawiły się u niego stany apatii, myśli samobójcze i brak chęci do życia. Do tego doszła kontuzja, alkohol i narkotyki. Stracił także pozostałe tytuły mistrzowskie.
Problemy zdrowotne
W lecie 2016 roku podjął próbę samobójczą, o czym opowiedział niemal dwa lata później w wywiadzie. Jak mówił, pędził nowym Ferrari wprost na ścianę, ale miał usłyszeć głos, który powiedział, by tego nie robił. Pomyślał o dzieciach i wcisnął pedał hamulca.
To zdarzenie oraz kilkukrotnie opuszczająca go żona z dziećmi sprawiły, że w końcu podjął się leczenia. Wcześniej uważał, że sam musi się otrząsnąć i nie chciał przyznać, że jest chory psychicznie. Musiał sobie również poradzić z nadwagą. Ważył 60 kg za dużo.
Fury zaliczył kolejną, niemal filmową przemianę
Był bowiem w stanie wrócić do formy, w której pokonywał Kliczkę. Wrócił z czeluści i znowu zawitał do zawodowego boksu. Stoczył dwie pierwsze walki, które wygrał i otrzymał gorącą propozycję. Walka z niepokonanym Wilderem.
Eksperci, kibice, a nawet ojciec uważali, że nie jest na tę walkę gotowy. Dwa razy leżał na deskach, a wynik był remisowy. Od początku mówiło się o rewanżu, ale Fury musiał stoczyć kolejne walki z innymi zawodnikami, żeby wrócić do rytmu i wysokiej formy.
Udało mu się. Niepokonany dotąd Deontay Wilder padł na deski w siódmej rundzie, a Brytyjczyk zapisał kolejny niesamowity rozdział w swojej biografii. Zwycięstwo z trybun oglądał ten, po którym dostał imię - Mike Tyson.
Jeszcze przed walką mówiło się, że - niezależnie od wyniku - może dojść do rewanżu. Teraz, że Tyson Fury może zakończyć karierę w glorii chwały. Nie wiem, jaką podejmie decyzję, ale moim zdaniem nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.