W ostatni weekend, w Londynie, kibice dostali wyjątkową dawkę sportowych rozstrzygnięć na najwyższym szczeblu. W ciągu w dwóch dni rozstrzygnęły się losy kobiecego oraz męskiego Wimbledonu, a wszystko zwieńczył finał EURO 2020. Zwłaszcza ten ostatni – z uwagi na przywiązanie Brytyjczyków do piłki nożnej, ale też obecność w decydującym starciu ich reprezentacji – wzbudził ogromne zainteresowanie.
Wojaże po całej Europie towarzyszyły prawie wszystkim reprezentacjom podczas EURO 2020
W meczach grupowych największy dystans do pokonania mieli Polacy. Z kolei Anglicy prawie cały turniej spędzili u siebie. W Londynie zagrali wszystkie mecze oprócz ćwierćfinału z Ukrainą – na ten musieli pofatygować się do Rzymu. Kolejne kontrowersje pojawiły się po rzucie karnym w półfinale przeciwko Dani. Sterling padł w polu karnym, ale sędzia główny nie obejrzał sytuacji na monitorze. Był pewien, że to rzut karny. Powtórki pozostawiają jednak wątpliwości, czy zawodnik Manchesteru City nie zaczął upadać przed kontaktem z obrońcą.
W finale na Wembley zasiąść miało około 70 000 widzów

Emocje przed finałem podsycały media. Włoski dziennik "la Repubblica" przygotował okładkę przypominającą, że w Londynie odbędą się dwa włoskie finały. Piłkarski i tenisowy. Złośliwy dla Anglików był z kolei szkocki "The National". Pismo, które opowiada się za niepodległością Szkocji, wprost poparło Włochów, prosząc ich trenera o ocalenie, ponieważ nie wytrzymają kolejnych pięćdziesięciu pięciu lat opowiadania o tym sukcesie przez Anglików. Udało im się, prośby zostały spełnione.
Niestety była też brzydka strona tego finału. W Internecie można było zobaczyć filmy kibiców szturmujących bramy, którzy dostali się na teren stadionu. Nie wiadomo, czy dostali się na trybuny. Na potępienie zasługuje także innego zachowanie kibiców angielskich. W sieci znajdziemy filmy, na których kibice z Włoch są kopani i bici.
Początek w Londynie z mocnym uderzeniem

Gol Luke'a Shawa był najszybciej zdobytym kiedykolwiek w finale EURO. Anglicy w początkowej fazie meczu przeważali, ale kiedy Włosi przejęli inicjatywę, już jej nie oddali. Mieli jednak problem ze stworzeniem sobie dobrych i konkretnych sytuacji na gola. Szarpał jak mógł Chiesa, z którym obrońcy angielscy mieli mnóstwo problemów. W końcu swoją przewagę Włosi udokumentowali golem po stałym fragmencie gry. Pogubił się Pickford i jego koledzy, a stadion w Londynie zamilkł. Włosi wyrównali.
Ostatecznie nikt nie był w stanie zdobyć drugiego gola. Mecz pokazał, jak wyrównane i mocne drużyny mierzą się w finale. Rozstrzygnąć musiały rzuty karne. Tutaj, prawdopodobnie przekombinował, trener reprezentacji Anglii. Southgate w 119. minucie wpuścił na boisko Rashforda i Sancho. Pierwszy trafił w słupek, strzał drugiego obronił Donnarumma. Piątego, decydującego karnego strzelał natomiast dziewiętnastoletni Saka. Uderzył dość czytelnie i znów bramkarz Włochów obronił strzał. Italia po raz drugi Mistrzem Europy. W Londynie zaczęła się stypa. Football is coming to Rome śpiewali Włosi, parodiując piosenkę Anglików.
Finał Wimbledonu Pań bez niespodzianek?

Zwyciężczynią została numer jeden światowego rankingu WTA – pochodząca z Australii Ashleigh Barty. Pokonała w finale Karolínę Plíškovą, która przed turniejem rozgrywanym w Wielkiej Brytanii sklasyfikowana była na dziesiątym miejscu. Jedno oczko za Igą Świątek. Co ciekawe, Barty w drodze po triumf pokonała na londyńskich kortach aż trzy czeski. Ostatnią z nich w finale: 6-3, 7-6, 6-3. Obie tenisistki przed finałem straciły we wszystkich meczach po jednym secie. Plíšková dopiero w półfinale przeciwko Sabalence.
W grze pojedynczej mężczyzn niezwykle sympatyczny dla nas akcent, dzięki postawie Huberta Hurkacza. W ćwierćfinale spotkał się z legendą męskiego tenisa Rogerem Federerem. Zagrał świetny mecz i nie pozwolił Szwajcarowi wygrać choćby jednego seta. W półfinale lepsza okazała się jednak rankingowa dziewiątka – Matteo Berrettini. To jemu przypadł zaszczyt zmierzenia się w finale z liderem rankingu ATP Novakiem Djokoviciem. Włoch wygrał pierwszego seta, ale ostatecznie to Serb okazał się lepszy.

Tym samym Djoković zrównał się w liczbie wygranych turniejów wielkoszlemowych z Rogerem Federerem i Rafaelem Nadalem. Jest to rekord wszech czasów, który w tym momencie dzierżą we trzech. Serb stoi jednak na pole position, żeby wyjść na samotnego lidera po triumfie w Londynie. Dla nas także są dobre wiadomości: Iga Świątek zajmuje czwarte miejsce w rankingu WTA Race, a Hubert Hurkacz ósme w ATP Race. Po połowie sezonu dwójka Polaków jest w grze o turniej Masters.