News will be here
Zaburzenia depresyjne u młodzieży a nauczanie zdalne

Krótka euforia, gdy pojawiły się pierwsze wiadomości o nauce z domu... Niepewność, strach i poczucie zmęczenia, które przyszły z czasem – to reakcje dzieci i młodzieży na nauczanie zdalne. Po ponad roku przebywania w domu i ograniczonego kontaktu z rówieśnikami u młodych ludzi coraz częściej pojawiają się różne zaburzenia i reakcje psychologiczne.

W listopadzie pisaliśmy o występujących sezonowo problemach u wielu osób. Zaburzenia depresyjne i problemy psychiczne wiążą się wówczas z krótkim dniem, złą pogodą, a także, jak twierdzą niektórzy, wprowadzeniem czasu zimowego. Tym razem to jednak coś innego. Jeszcze niedawno można było zobaczyć na Instagramie krótkie wideo. Dziewczyny w wieku nastoletnim cieszyły się na dwutygodniowe koronaferie. Faktycznie na początku była chwila euforii. Nie trzeba było chodzić do szkoły, nauczanie zdalne raczkowało i wręcz zawodziło, a powrót wydawał się nie tak odległy.

Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna

Fot. bbrfoundation.org

Strach pojawił się najpierw u dzieci kończących szkoły. Maturzyści czy ośmioklasiści nie wiedzieli, co z ich egzaminami. Kiedy? W jakiej formie? Co z przygotowaniami? Rok temu o tej porze już pojawiła się informacja o ich przełożeniu. Kilka dni temu w RMF FM Minister Zdrowia Andrzej Niedzielski stwierdził natomiast, że "na razie nie ma mowy o zmianie terminów w tym roku". Podkreślił jednak, że pozostaje w kontakcie z Ministrem Edukacji. Młodzież ma więc prawo czuć się gorzej przygotowana niż w latach poprzednich. Utrudnione konsultacje, mniej kontaktu z nauczycielami, zmęczenie obostrzeniami i sytuacją epidemiczną.

Oprócz lęku pojawia się tu właśnie wspomniane zmęczenie. Z czego wynika? Z braku lub ograniczonej możliwości wychodzenia z domu, spędzania kilku godzin dziennie przed komputerem czy ograniczonych integracji z rówieśnikami. Nawet możliwość pożartowania w przerwie czy na lekcji są dla rozluźnienia się ważniejsze, niż może nam się wydawać. Nic więc dziwnego, że coraz większej grupie brakuje tych drobnych, codziennych zdarzeń. Wystarczy, że do tego dojdą np. słabe oceny lub problem z jakimś zadaniem czy przedmiotem. Może to powodować problemy z koncentracją, a nawet niechęć do czynności, które wcześniej sprawiały przyjemność.

Ciągle w domu… z rodzicami

Wyjście do szkoły oznaczało też trochę wolnego od innych domowników. Nie trzeba być z patologicznego domu, żeby chcieć się wyrwać i pobyć trochę w innym otoczeniu. Polacy z natury uważani są za indywidualistów. Większy problem mają z pracą w grupach, podziałem prac grupowych i jego skutecznej realizacji. Praca zdalna natomiast tylko zwiększa nacisk na indywidualność. Z tego powodu zwłaszcza młodsze dzieci, często bardziej wstydliwe, nie mają możliwości nauczenia się wchodzenia w grupę i zacieśniania relacji czy w ogóle budowania relacji międzyludzkich.

Co robić w takiej sytuacji? Na pewno oprócz obowiązków dziecko musi mieć możliwość zabawy – najlepiej z innymi dziećmi. Jeśli aktualnie nie pozwala na to sytuacja epidemiczna, warto porozumieć się z innymi rodzicami. Pozwolić dzieciom rozmawiać ze sobą też po lekcjach, bardziej swobodnie, grać w gry online w mniejszych grupach. Trzeba jednak pamiętać, że dziecko musi mieć ochotę na taką aktywność. Nie powinno się go do tego zmuszać.

Wybrane numery telefonu pod którymi można uzyskać pomoc w zależności od występującego problemu

Ważna jest obserwacja i reagowanie, gdy pojawiają się zaburzenia

Kiedy pracujący z domu rodzice oraz uczące się zdalnie dzieci przebywają ze sobą dużo czasu, pewne rzeczy po prostu umykają. Łatwo nie zauważyć, kiedy zmienią się lub zaczną pojawiać pewne zachowania. To jednak kluczowe, jeśli chcemy zapobiegać występowaniu różnego rodzaju zaburzeń. Wybuchy złości, rozdrażnienie, poczucie winy, nieuzasadniony lęk czy poczucie osamotnienia to tylko część z nich.

Jeśli się pojawią, warto – a nawet trzeba – reagować. Spokojnie zapytać, co trapi dziecko. Nie naciskać, ale uświadomić mu, że może przyjść z problemem. Można też powiedzieć, że zauważyło się smutek czy zaniepokojenie w jego zachowaniu. Taka obserwacja powinna potrwać co najmniej czternaście dni. Jeżeli przez taki okres występują zaburzenia w dotychczasowym zachowaniu, możemy mieć do czynienia z problemami na tle psychologicznym.

Zwłaszcza gdy zauważymy problemy ze snem bądź brak zainteresowania jakimikolwiek kontaktami i relacjami z innymi, powinniśmy to potraktować jako wyraźny sygnał, wskazujący na konieczność kontaktu z lekarzem specjalistą. Możemy to zrobić przez placówkę edukacyjną lub na własną rękę. Ważne, żeby specjalista miał doświadczenie w pracy z dziećmi, a forma kontaktu i sama osoba lekarza sprawiały, że dziecko poczuje się komfortowo podczas rozmów z nim.

Ciekawie na problem zareagowano w Hiszpanii

Na Półwyspie Iberyjskim także zaobserwowano podobne problemy, a ramach zapobiegania im, zdecydowano się na nietypowe zalecenia. Wraz z poprawą aury oraz w miarę możliwości nauka zacznie tam wracać do formy stacjonarnej. Zajęcia niekoniecznie jednak będą odbywały się w budynkach szkolnych. Zdecydowano, że w roku szkolnym 2020/21 dzieci już nie będą uczyć się zdalnie. Co natomiast nietypowe, czasem zajęcia prowadzone są w parkach czy na plażach.

Jeżeli nie wiemy, gdzie szukać pomocy, warto zajrzeć na stronę wyleczdepresje.pl. Znajdziemy tam numery do Dziecięcego Telefonu Zaufania Rzecznika Praw Dziecka czy Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. Warto jednak najpierw przeczytać opisy i samemu zdecydować, do której instytucji lepiej się zgłosić.

Kamil Jabłczyński

Kamil Jabłczyński

Redaktor warszawa.naszemiasto.pl, z EXU współpracuje od 2019 roku. Interesuje się tematyką miejską, ale nie tylko warszawską. Lubi porównywać stolicę Polski z innymi miastami – przyglądać się zmianom infrastrukturalnym, komunikacyjnym i urbanizacyjnym. Obserwuje co, gdzie i dlaczego się buduje. Oprócz tego lubi podróże małe i duże, ale też sport, film oraz muzykę. Stara się jednak nie ograniczać w tematyce swoich tekstów.
News will be here