News will be here
Halfgrid – jedno z potencjalnych rozwiązań miejskich problemów komunikacyjnych, fot. The Half Company

Świat, w jakim żyjemy, jest odbiciem nas samych – i vice versa. To, jak zmieniają się nasze nawyki, bezsprzecznie wpływa na to, jak zmienia się nasze otoczenie, ale i ono potrafi wywierać wpływ na nas, nawet jeśli nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę. Co więcej, proces ten często przybiera formę domina, nie zawsze prowadząc do przewidywalnych efektów.

Ruch to zdrowie, ruch to życie, ruch to postęp. Może nie bez końca, ale skojarzeń z jednym z najistotniejszych aspektów istnienia (nie tylko ludzkiego) dałoby się wymienić jeszcze wiele. Jak gdyby na przekór naturze stale ograniczamy jednak nasz ruch, a gdy już się na niego decydujemy, często wygoda bierze górę nad wyższymi przesłankami. Jednocześnie pandemia pokazała, że błyskawicznie potrafimy adaptować się do sytuacji, czego najlepszym przykładem jest mikromobilność, która odnotowała w tym okresie ogromny wzrost.

Nie od dziś wiadomo, że trwają wytężone działania, by przekonać nas do nieco zdrowszego podejścia do życia. Zdrowszego i dla nas – jednostkowo (ruch), i dla Nas – grupowo (czystsze powietrze). Ogół zielonych inicjatyw skupia się między innymi na eliminacji smogu i cząstek stałych z powietrza, które w dużej mierze zawdzięczamy nadmiernej liczbie samochodów poruszających się po naszych drogach. Wspólnym mianownikiem jest zatem rezygnacja z samochodów, ale czym je zastąpić?

Naturalną odpowiedzią zdaje się zbiorkom

Transport publiczny, pociąg, Pixabay
Na razie mikromobilność musi uznać wyższość transportu publicznego, fot. Pixabay

Ten, choć rozwijany od dziesięcioleci, wciąż pozostawia wiele do życzenia. Bilety stale drożeją, a jakość usług – nawet mimo wymiany taboru – często nie idzie w parze z podwyżkami. Tłok, kiepskie połączenia, wydłużające podróż w nieskończoność przesiadki – problemy można mnożyć. O ile nie mieszkamy przy węźle przesiadkowym bądź w miejscu, z którego bezpośrednio dotrzemy tam, gdzie chcemy (lub musimy, patrz: praca), decydując się na transport publiczny, musimy liczyć się z wszystkimi jego wadami.

Nic więc dziwnego, że często wybieramy półśrodki – jak umawianie się ze współpracownikami na wspólne dojazdy w kilka osób. I trzeba podkreślić, że nawet taka zmiana jest zmianą na plus. Nie wozimy powietrza, a przy tym mamy szansę, by wyemitować mniej spalin. Jeśli cztery bądź pięć osób pojedzie jednym samochodem, zamiast każdy z osobna, nie trzeba wyższej matematyki, by wyliczyć, o ile zmniejszamy emisję. To jednak, jak wspomniałem, tylko półśrodek.

Rower lub hulajnoga to coraz częściej wybierane środki transportu

Mikromobilność, Rower, Max Adulyanukosol, Unsplash
Przykład może dać choćby Kopenhaga, która od lat uchodzi za najbardziej przyjazne rowerom miasto na świecie, fot. Max Adulyanukosol/Unsplash

Odpowiedzią, którą – zwłaszcza na Zachodzie – zdają się promować współcześni urbaniści, jest natomiast mikromobilność. Rowery już dziś możemy wypożyczyć w większości miast, podobnie rzecz ma się z hulajnogami elektrycznymi. Po prostu stoją i czekają, aż z nich skorzystamy. I wiele osób rzeczywiście to robi! Co ciekawe, olbrzymią rolę w promocji tego typu osobistych, ale nieszkodliwych dla środowiska środków transportu odegrała pandemia.

Ograniczenia w korzystaniu ze zbiorkomu w tym okresie promowały indywidualne przejazdy – samochód był symbolem wolności niemal jak ogródek działkowy. Statystyki pokazały jednak, że przekonaliśmy się także rowerów i hulajnóg. Jak wynika z badań Instytutu Studiów nad Transportem Uniwersytetu w Berkeley oraz Oliver Wyman Forum, mikromobilność odnotowała w czasie pandemii skokowy wzrost popularności. Jako rozwiązanie indywidualne, a przy tym zielone, nie tylko odpowiadała na potrzebę chwili – jednostkowy transport – ale też wpisywała się w proekologiczne trendy zdobywające popularność zwłaszcza wśród młodych ludzi.

Przesiadka na jednoślad ma też wymiar ekonomiczny, jako że wiele osób straciło wówczas pracę, po czym nastał kryzys odbijający się w cenach paliw. W efekcie wartość najpopularniejszych usług transportu alternatywnego w USA wyniosła w 2020 roku około dwustu sześćdziesięciu miliardów dolarów. Ci sami badacze przekonują natomiast, że do roku 2030 rynek ten może zwiększyć swoją wartość ponaddwuipółkrotnie.

Wbrew pozorom mikromobilność nie wjechała na prostą drogę do wzrostu

Mikromobilność, Paryż, Plan Velo. Act 2 (2021-2026)
Schemat rozwoju paryskiego szlaku rowerowego Plan Velo, Act 2 (2021-2026)

Choć pozornie może się wydawać, że wszechobecne hulajnogi elektryczne czy rowery miejskie to znak naszych czasów i pewna alternatywa, która po prostu z czasem będzie rosnąć, jej los nie jest przesądzony. Lubimy bowiem wygodę, co sprawia, że nie porzucimy (jako społeczeństwo) samochodów, a efekt świeżości, który towarzyszy nowym trendom, także przestanie pobudzać do korzystania z rozwiązań mikromobilnych. Czy poza jednostkami, które z uwagi na własne preferencje bądź wyższą wrażliwość społeczną i chęć dołożenia swojej cegiełki do zielonej rewolucji wybiorą zielone alternatywy, można liczyć na te rozwiązania w dalszej perspektywie?

To pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Mówimy bowiem o kwestii wymagającej rozwiązań systemowych, bez których wróci stare – a więc samochody. Właśnie dlatego tak ważne jest sprawne planowanie rozwoju sieci transportu zbiorowego, które dodatkowo wesprzeć trzeba planowaniem sieci dróg rowerowych. To element zespolony z rozwojem naszych miast, który już dziś owocuje, jeśli spojrzymy na przykłady zachodnie. Nie trzeba przy tym od razu iść drogą Paryża, który w ciągu najbliższych lat stanie się miastem rowerów. Te zresztą nie stoją na straconej pozycji, oferują bowiem nieoczywiste rozwiązania, stając się całorocznym środkiem transportu.

Tyle w kwestii marchewki, ale nie zapominajmy także o kiju, którego najczęstszym urzeczywistnieniem stają się Strefy Czystego Transportu. To jednak działania dość kontrowersyjne, u ich podstaw leży bowiem wykluczenie. Fakt, w dobrej wierze i z myślą o przyszłości, ale to wciąż wykluczenie osób chcących wszędzie wjeżdżać samochodami. Nawet mimo tego można natomiast odnieść wrażenie, że mikromobilność nie jest w najlepszej pozycji, choć ma przecież olbrzymi potencjał rozwoju. Dziś to przede wszystkim rowery i hulajnogi elektryczne, ale w przyszłości – kto wie? Robo-pojazdy, drony transportowe, a może dodatkowe warstwy sieci komunikacyjnej, jak podwieszone ponad ulicami kolejki na miarę XXI wieku?

Potencjał rozwiązań mikromobilnych jest ogromny. Nieustannie czeka je jednak walka z ludzkim dążeniem do wygody, a przy tym mikromobilność nie poradzi sobie bez działań systemowych, jakim są choćby wspomniane SCT. Na szczęście urbanistyka jest jej sprzymierzeńcem – a gdy miasta zmienią swoje oblicza, wychodząc naprzeciw wymaganiom naszych czasów i naszym oczekiwaniom, rzeczywiście może okazać się najlepszym wyborem. Trzeba jednak wielu wysiłków, by nie zaprzepaścić dotychczasowych osiągnięć w tej dziedzinie.

Damian Halik

Damian Halik

Kulturoholik, level 99. Czas na filmy, książki, komiksy i gry, generowany gdzieś między pracą a codziennymi obowiązkami, zawdzięcza opanowaniu umiejętności zaginania czasoprzestrzeni.

News will be here