News will be here
Fot. Leonardo Zorzi/Unsplash

Czy pracodawca powinien dopłacać za dojazdy do pracy rowerem lub komunikacją miejską? Na pewno prędzej niż oddawać za paliwo. Tą drogą idą Belgowie i warto obserwować, czy zapoczątkują pewien trend, bo ich pomysł może okazać się genialny.

Czy to pierwszy krok to prawdziwej rewolucji? Być może, bo jazda rowerem po prostu się opłaci. W naszych warunkach można pomyśleć też o dodatku na komunikację miejską. Zwłaszcza w dobie świata postpandemicznego pełnego pracy zdalnej, miast piętnastominutowych i rozwoju transportu publicznego, a także ograniczania liczby aut w centrach miast. Ciekawy pomysł Belgów może przyczynić się do powstania trendu pozwalającego na całym świecie ograniczyć liczbę aut, którymi dojeżdża się do pracy.

Belgowie zarobią, jeżdżąc rowerem

Dojazd do pracy rowerem, Leuven, Belgia, Tobias Cornille, Unsplash
Leuven w Belgii, fot. Tobias Cornille/Unsplash

Belgia od 1 maja wprowadza dodatek za kilometry przejechane rowerem w drodze do pracy. Pracownicy otrzymają 27 centów za każdy kilometr, czyli około 1,30 złotych. Szybka matematyka. Przyjmując, że do pracy mamy około pięciu kilometrów (a często znacznie więcej), dojeżdżając rowerem, możemy zarobić 260 złotych miesięcznie. Niemalże tyle kosztuje dziś dziewięćdziesięciodniowy bilet imienny w 1 strefie (czyli obejmujący całe miasto) w Warszawie.

Nie wiem, czy Polskę byłoby stać na to, by dopłacać każdemu za przejechane kilometry rowerem, ale z drugiej strony nie stać nas też na zakorkowane miasta, smog i inne problemy związane z nadmierną liczbą aut w centrach metropolii. To natomiast bardzo ciekawy kierunek, w którym mogłoby pójść nasze prawodawstwo. Obecnie kojarzymy raczej dopłaty do aut służbowych, kilometrówki i inne formy zwrotów za paliwo przez pracodawcę. A to przecież znacznie droższe niż sfinansowanie (całościowe lub częściowe) biletów okresowych.

W kolejnych latach coraz częściej będziemy musieli rezygnować z aut

Adam Borkowski, Unsplash
Fot. Adam Borkowski/Unsplash

Porozumienie dotyczące wprowadzenie dodatku rowerowego zostało zawarte w Krajowej Radzie Pracy (NAR) pomiędzy belgijskimi związkami zawodowymi a organizacją reprezentującą pracodawców. U nas coś podobnego musiałoby pojawić się w Kodeksie Pracy. Ciekawe natomiast, że porozumienie dotyczy jedynie sektora prywatnego. Uważam, że tak zwana budżetówka również powinna być nim objęta.

Z szacunków podanych przez dziennik “De Tijd” wynika, że w Belgii ok. 11% wszystkich pracowników dojeżdża do pracy rowerem. Natomiast spośród pracowników, którzy mieszkają mniej niż pięć kilometrów od miejsca swojej pracy, 55% nadal przyjeżdża samochodem – przywołuje dane Andrzej Pawluszek w materiale prasowym PAP. Co ciekawe, jeśli wierzyć badaniu PAYBACK Opinion Poll, w niektórych kwestiach wypadamy nawet lepiej od Belgów. 22% Polaków codziennie, a 15% dwa, trzy razy w tygodniu dojeżdża do pracy rowerem.

Niestety u nas udział samochodów prywatnych w transporcie nadal jest zbyt duży. Może właśnie droga, którą obrali Belgowie, okaże się skuteczna. W Polsce poszedłbym jednak właśnie w dofinansowanie biletu okresowego przez państwo lub samorządy. W wielu miastach inwestycje transportowe rosną jak na drożdżach i trzeba to wykorzystać, by zachęcić jak najwięcej ludzi do korzystania z komunikacji miejskiej.

Kamil Jabłczyński

Kamil Jabłczyński

Redaktor warszawa.naszemiasto.pl, z EXU współpracuje od 2019 roku. Interesuje się tematyką miejską, ale nie tylko warszawską. Lubi porównywać stolicę Polski z innymi miastami – przyglądać się zmianom infrastrukturalnym, komunikacyjnym i urbanizacyjnym. Obserwuje co, gdzie i dlaczego się buduje. Oprócz tego lubi podróże małe i duże, ale też sport, film oraz muzykę. Stara się jednak nie ograniczać w tematyce swoich tekstów.
News will be here