Czym są “Gwiezdne wojny”? Tego raczej nie trzeba tłumaczyć czytelnikom Exumaga. Popkulturowy fenomen uniwersum stworzonego przez George’a Lucasa dotarł pod każdą strzechę i do dziś nie wygasł. Historia Tamagotchi prawdopodobnie wymaga jednak drobnego przypomnienia.
Tamagotchi to seria popularnych pod koniec ubiegłego wieku elektronicznych zabawek. Potocznie nazywane jajkami Tamagotchi miały formę małego breloczka z wyświetlaczem. Urządzenie symulowało, że mieszka w nim fantastyczny stworek. Trzeba było się nim opiekować: karmić go wirtualnymi posiłkami, bawić się z nim i dbać o niego. Ot, elektroniczna namiastka zwierzątka domowego.
A gdyby tak R2-D2 został Tamagotchi?

Nowe Tamagotchi zostały opracowane wspólnie przez Disneya (właściciela praw do “Gwiezdnych wojen”) i Bandai – producenta zabawek. Tak jak inne Tamagotchi, również i to gwiezdnowojenne wymaga troski i opieki. O rzeczoną opiekę upominać się będzie nikt inny niż sam R2-D2, czyli prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalny droid z serii kultowych filmów.
R2-D2 może się nauczyć aż dziewiętnastu umiejętności. Nauka nie pójdzie jednak gładko, jeżeli użytkownik nie będzie regularnie podłączać go do ładowarki oraz jeśli nie będzie go czyścić. Skopiowano nawet czyszczenie odchodów po zwierzątkach Tamagotchi. Za sprawą interwencji Disneya po niesfornym robocie trzeba jednak będzie usuwać kupki kurzu zamiast… no sami wiecie czego. Droid będzie też znać kilka gier – w tym Dejarik, którą Han Solo miał na pokładzie Sokoła Milenium. To gra planszowa przypominająca szachy.

Zabawkę można już zamówić. Jest dostępna w dwóch wersjach kolorystycznych: białej i niebieskiej. W obu będzie mieszkać ten sam droid, a wchodzić z nim w interakcję będzie można za pośrednictwem trzech fizycznych przycisków umieszczonych pod wyświetlaczem jajka. Niestety jeszcze uruchomiono polskiej dystrybucji, jednak oficjalny sklep na Amazonie prowadzi wysyłkę do Polski (za dodatkową opłatą 8 euro). Samo Tamagotchi Star Wars: R2-D2 to wydatek 17 euro.