News will be here
Google Pixel 7 i Google Pixel 7 Pro, fot. Google

Jeden z największych gigantów naszych czasów ponownie wraca na pole bitwy, na którym regularnie ponosi porażki. Google zwyczajnie nie potrafi robić smartfonów dla mas, choć bardzo się stara. Czy Pixel 7 i Pixel 7 Pro, które zaprezentowano 6 października, w końcu odniosą sukces?

Podczas konferencji Made by Google '22 zaprezentowano nowe smartfony internetowego giganta. Oczywiście Pixel 7 oraz Pixel 7 Pro zwyczajnie nie mogły zrobić szumu, jakiego spodziewalibyśmy się po flagowcach najpopularniejszych marek. To urządzenia, które dziś kierowane są do dość wąskiej grupy odbiorców – jednak nawet oni mogą (ale nie muszą) czuć niedosyt. Choć widać progres względem poprzedniej generacji, ten jest niewielki. Tymczasem Google, by w końcu odnieść sukces na tym polu, zdecydowanie potrzebuje rewolucji! Coś się jednak zmienia.

O co chodzi Google’owi?

Google Pixel, Made by Google '22
Zaprezentowana podczas Made by Google '22 rodzina gadżetów z serii Pixel, fot. Google

Przywykliśmy do traktowania smartfona jako kieszonkowego komputera. Ciekawi natomiast kierunek, w jakim Google pcha swoje urządzenia. Te bowiem, bardziej niż przenośny komputer, zaczynają przypominać inteligentnego asystenta. Coraz większy nacisk kładziony jest tu na funkcje SI. Pod tym względem Pixele naprawdę mogą robić wrażenie i próżno szukać u konkurencji równie ciekawych rozwiązań. Pixel 7 i Pixel 7 Pro jeszcze wyżej podnoszą poprzeczkę. To zresztą część szerzej zakrojonego planu – nie od dziś przecież wiadomo, że Google to magicy od softu.

To właśnie ich czyściutki Android jest od zawsze największą zaletą tych telefonów. Brak śmieciowych aplikacji, które dostajemy wraz z nakładkami czy to producentów, czy telekomów. Zamiast tego prosty i przejrzysty, a do tego sprawnie działający i niezwykle szybki interface. Crème de la crème Google'owskich rozwiązań jest oprogramowanie sprzętowo przeciętnych aparatów, które wyciska z matrycy ostatni piksel! Być może porównanie do Apple'a jest tu na wyrost. Ba, nie zdziwiłbym się, gdyby fani każdej ze stron poczuli się tym zestawieniem urażeni. Fakty są jednak takie, że Pixele to iPhone'y na Androidzie.

Made by Google '22
Konferencja Made by Google '22

Całe Made by Google '22 można zresztą sprowadzić do haseł kluczowych takich jak software, optymalizacja i bezpieczeństwo. Widać, że w Mountain View zrozumiano zarówno powód, dla którego Pixele mają swoją wierną rzeszę fanów, jak i to, co uczyniło smartfony Apple'a tak popularnymi urządzeniami. To podobne motywy, choć niekoniecznie sprzedane w równie efektowny (i efektywny) sposób – ale i to się zmienia. Wydarzenie mocno przypominało bowiem podobne konferencje Apple'a. Na tym zresztą nie koniec podobieństw.

Google Pixel 7 to doskonale znany model

Okazuje się, że posiadacze Pixela 6 [nie] muszą martwić się typowymi rozterkami fanów Apple'a – nowe Pixele właściwie nie różnią się od poprzednich, choć tyczy się to przede wszystkim designu. Ten jednym się podoba, innym nie – ale to tylko kwestia gustu. Oczywiście nowe modele doczekały się ulepszeń, ale podobnie jak zmiany wizualne, wnętrze również poprawiono kosmetycznie – co (w przeciwieństwie do wiadomo kogo) przynajmniej wyrażone jest w cenach (o tym później).

Przede wszystkim Pixel 7 i Pixel 7 Pro wyposażone zostały w nowy procesor Google Tensor G2. W testach wydajnościowych bije on wyniki pierwszego Tensora, lecz do flagowych Snapdragonów mu daleko. Nie jest jednak powiedziane, że benchmarkowe liczby oddają rzeczywiste osiągi chipów. W przypadku smartfonów z Androidem optymalizacja jest bowiem kluczem, z którego większość producentów nie korzysta. Najwidoczniej łatwiej jest wypchać smartfon potężnymi bebechami, niż stworzyć nakładkę, która nawet przy nieco słabszych podzespołach będzie śmigać – w Google nigdy natomiast nie mieli z tym problemu.

Pixel 7 posiada wyświetlacz OLED o przekątnej 6,3 cala i rozdzielczości 1080×2400 px, który ma być jaśniejszy niż u poprzednika. Nie zmieniła się natomiast częstotliwość odświeżania – to wciąż 90 Hz. Niewiele zmieniło się także w aparatach. Wciąż są tylkodwa: główny o rozdzielczości 50 Mpx (f/1.85) i ultraszerokokątny o rozdzielczości 12 Mpx (f/2.2). Smartfon wyposażono także w 8 GB RAM-u i 128 bądź 256 GB pamięci wewnętrznej. Bateria o pojemności 4350 mAh ma natomiast wystarczyć na siedemdziesiąt dwie godziny pracy. Dla wielu wadą może być fakt, że maksymalna moc, z jaką będzie można ją ładować, to 30 W.

Pixel 7 Pro robi jeszcze lepsze wrażenie

Google Pixel 7 Pro, Google
Google Pixel 7 Pro, fot. Google

Wersję Pro wyposażono w ten sam procesor, co można odebrać za jasny sygnał, że w przypadku czystego Androida wcale nie trzeba potężnych podzespołów, by zapewnić maksymalny komfort. Nie jest jednak tak, że nie dostajemy więcej i lepiej. W tym przypadku zastosowano wyświetlacz typu LTPO OLED o przekątnej 6,7 cala i odświeżaniu na poziomie maksymalnie 120 Hz, który działają w rozdzielczości 1440×3120 px. Dodatkowo Pixel 7 Pro wyposażono w 12 GB RAM-u i – wedle uznania – 128, 256 lub 512 GB pamięci.

Także bateria jest większa – liczy pełne 5000 mAh. Jeśli potwierdzą się doniesienia o energetycznej wydajności Tensora G2, powinna wystarczyć, choć zdaje się, że to wciąż dość mało, jak na współczesne potrzeby. Tym, co wyróżnia Pixele Pro względem podstawowej wersji, jest jednak dodatkowy aparat – obiektyw telefoto o rozdzielczości 48 Mpx z pięciokrotnym zoomem optycznym. I tu zaczyna się magia, telefon wyposażono bowiem w całą gamę funkcji, które poprawiają zdjęcia, wykorzystując do tego między innymi samouczącą się sztuczną inteligencję.

Kończąc temat zdjęć, warto nadmienić, że w obu wersjach przednia kamera ma teraz 10,8 Mpx i umożliwia nagrywanie wideo w 4K. Ogólnie rzecz biorąc, jest więc lepiej – ale czy wystarczająco? Zdania zapewne będą podzielone. Google tworzy naprawdę ciekawe smartfony, które z powodzeniem mogłyby zachwycić – ale najwidoczniej nie taka ich rola. Dziś rzesza fanów Pixeli to dość hermetyczna grupa i coś mi mówi, że taką pozostanie. Niestety.

Wśród największy grzechów Google'a nie warto bowiem wspominać wpadek sprzętowych czy załatanych z czasem niedoskonałościach oprogramowania, które w przeszłości kilkukrotnie trapiły Pixele. Przede wszystkim należy pytać: dlaczego globalny gigant tak bardzo ogranicza rynki, na których udostępnia swoje telefonu? Oto bowiem dochodzimy do sedna.

Cena i dostępność – bez zmian

Google Pixel 7, Google Pixel 7 Pro, Google Pixel Buds Pro, Google Pixel Watch, Google
Rodzina gadżetów z serii Pixel: smartfony Pixel 7 i Pixel 7 Pro, słuchawki Pixel Buds Pro oraz zegarek Pixel Watch, fot. Google

Podstawową wersję Pixela 7 wyceniono na 649 € (około 3150 zł) – a zamawiając w przedsprzedaży (przed 13 października), dodatkowo otrzymamy słuchawki Pixel Buds Pro warte około 900 zł. Jeszcze ciekawiej wygląda Google Pixel 7 Pro, którego wyceniono na 899 € (ok. 4400 zł), a który w przedsprzedaży oferowany jest w zestawie z wartym około 2000 zł Pixel Watchem. To oferty naprawdę godne przemyślenia, zwłaszcza że nawet bez gratisów ceny obu smartfonów są wyraźnie niższe od cen topowych flagowców. Ale...

Niestety tu zaczynają się problemy. W Polsce na przykład oficjalnej dystrybucji nie uświadczymy. Możemy co najwyżej zamówić nowe Pixele w Niemczech i kombinować z transportem lub poczekać, aż niektóre sklepy na własną rękę wprowadzą te modele do sprzedaży. Musimy jednak liczyć się z tym, że wsparcie i serwisowanie także będzie realizowane za granicą. Co gorsza, ograniczenia dystrybucji przekładają się również na niedostępność niektórych funkcji, co sprawia, że przed zakupem mnożą się pytania.

Ci, którzy w przeszłości zdecydowali się przejść tę niełatwą drogę, w zdecydowanej większości rekomendują tę odrobinę wysiłku w zamian za niezawodne i długo wspierane urządzenie. Na rynku, gdzie w podobnym przedziale cenowym królują głównie chińczyki, trudno jednak o tyle determinacji ze strony masowego odbiorcy.

Damian Halik

Damian Halik

Kulturoholik, level 99. Czas na filmy, książki, komiksy i gry, generowany gdzieś między pracą a codziennymi obowiązkami, zawdzięcza opanowaniu umiejętności zaginania czasoprzestrzeni.

News will be here