Broadway, fot. Jason Briscoe/Unsplash

Parkowanie dla wielu jest trudniejsze, niż mogłoby się wydawać. Zajmowanie chodników czy ścieżek rowerowych to wciąż plaga. Za oceanem pojawił się jednak ciekawy pomysł, jak z tym walczyć – angażujący jednocześnie samych mieszkańców. Czy ma szansę powodzenia? Czy coś takiego zadziałałoby w Polsce?

Czy władze Nowego Jorku wpadły właśnie na rewelacyjny pomysł, aby rozwiązać problem z patologicznym parkowaniem? O tym przekonamy się oczywiście, gdy rozwiązanie wejdzie w życie i będą jego efekty, ale wygląda to naprawdę obiecująco. Miasto zaoferuje pieniądze za zgłoszenie wykroczeń parkingowych na pasach rowerowych.

Zaraz ktoś powie, że to donoszenie; że tak się nie robi; że to czyimś kosztem. Szczerze mówiąc, kompletnie do mnie te argumenty nie trafiają. Po pierwsze, przepisy są jasne – takim parkowaniem stwarzamy zagrożenie. Po drugie, parkowanie w takich miejscach to utrudnianie życia innym ludziom. Jestem i tak zdziwiony, że projekt obejmuje wyłącznie drogi dla rowerów, a nie ogół złego parkowania, ale może jest tego tak dużo, że Nowy Jork nie byłby w stanie wszystkim zapłacić?

Zapłatę dla zgłaszającego miałoby stanowić 25% wynoszącego 175 dolarów mandatu. Całkiem pokaźna suma. Pytanie, co jeśli kilka osób zgłosi to samo przewinienie. Zapewne pieniądze trafią do pierwszego, ale jesteśmy w stanie wyobrazić sobie wręcz rywalizacje o te pieniądze. Zwłaszcza, gdyby sytuacja miała miejsce w Polsce...

To może zmotywować do zgłaszania problemów i egzekwowania przepisów

Problemy z parkowaniem, Soho, Nowy Jork, Nate Isaac, Unsplash
Problemy z parkowaniem w Soho, fot. Nate Isaac/Unsplash

Władze miejskie mają wręcz taką nadzieję. Liczba mandatów za parkowanie jest na poziomie niemal 50% niższym niż przed pandemią i w tym programie ma być nadzieja na ich zwiększenie. Oczywiście poza samym systemem zgłaszania i nagradzania niezwykle istotna jest skuteczność. Składają się na to, po pierwsze, czas reakcji na zgłoszenie, po drugie, dobra komunikacja zgłaszającego z dystrybucją do jednostek, a – po trzecie – samo wystawienie mandatu.

Program ma mieć także funkcję edukacyjną. Zastawianie dróg dla rowerów stwarza zagrożenie dla uczestników ruchu, który np. muszą przez to wjechać na drogę. Intrygujące, że pomysł pojawił się w USA, które od lat uchodzą za bastion samochodowy przy chociażby Europie, która w miastach stawia coraz odważniej na ograniczenie ruchu aut – właśnie na rzecz rowerów czy komunikacji miejskiej.

Z takim parkowaniem w Polsce także jest ogromny problem

Polskie miasta są zalane samochodami i fatalnie parkującymi kierowcami. Blokowanie chodników, dróg dla rowerów, wjazdów, bram czy przystanków np. przez kurierów to niestety chleb powszedni polskich miast. Okazuje się jednak, że podobne prawo w Polsce nie mogłoby przejść. O czym więcej tutaj.

Dyskusja o tym jest trochę bezprzedmiotowa, bo według mnie nie ma szans, na to, by coś takiego w Polsce wprowadzić. W granicach prawa nie możemy obecnie rozważać takich kroków.

– mówi radny z Warszawy

Szkoda, bo w Polsce system mógłby naprawdę zdziałać cuda. Chociaż z drugiej strony, pamiętajmy o tym, że do jego działania konieczna jest wspomniana skuteczność. W Polsce najczęściej problemami z parkowaniem zajmuje się straż miejska. W wielu miastach jest ona nieskuteczna lub mało skuteczna, ponieważ brakuje funkcjonariuszy, przez co czas jest reakcji wolny. Na razie trzeba zatem skupić się na edukacji. Najgorsze bowiem jest to, że bezmyślnie parkując w miejscach niedozwolonych, krzywdzimy siebie nawzajem.

Kamil Jabłczyński

Kamil Jabłczyński

Redaktor warszawa.naszemiasto.pl, z EXU współpracuje od 2019 roku. Interesuje się tematyką miejską, ale nie tylko warszawską. Lubi porównywać stolicę Polski z innymi miastami – przyglądać się zmianom infrastrukturalnym, komunikacyjnym i urbanizacyjnym. Obserwuje co, gdzie i dlaczego się buduje. Oprócz tego lubi podróże małe i duże, ale też sport, film oraz muzykę. Stara się jednak nie ograniczać w tematyce swoich tekstów.