Lexus – jak na japońską firmę przystało – nie ustaje w samodoskonaleniu się i wyznaczaniu nowych, coraz ambitniejszych celów. Kolejne osiągnięcia, określane przez włodarzy marki kamieniami milowymi, to zarazem zwieńczenie olbrzymich nakładów pracy, jak i bodziec do jeszcze bardziej wytężonych działań. I choć ta sztuka udawała im się nawet w zeszłym – wyjątkowo trudnym – roku, wiele wskazuje na to, że to w 2021 rozpocznie się prawdziwa ofensywa marki.
Dość nieoczekiwanie najbardziej elektryzujące wieści popłynęły od samego prezydenta Lexusa. Koji Sato niemal wprost zapowiedział bowiem kolejną generację, mówiąc o zaprezentowaniu nowej wizji marki. Rzecz ma się wydarzyć wiosną – a dokładniej – jeszcze w tym kwartale. Zostało więc raptem półtora miesiąca. Wizualizacją nowej wizji ma być zaprezentowanie nowego modelu koncepcyjnego. Mniej futurystycznego niż LF-30? Prawdopodobnie. Wizja na lata 30. spotkała się z ciepłym przyjęciem, ale rzeczywiście przydałoby się coś bliższego naszym czasom.
Nie od dziś wiadomo, że podstawą przyszłościowych planów Lexusa jest elektryfikacja

Z pewnością nie zabraknie dla niej miejsca w nadchodzącym wydarzeniu. Nawet jeśli nowa wizja ma dotyczyć najbliższych lat, a nie kolejnej dekady – Lexus Electrified już teraz wywiera widoczny wpływ na poczynaniach marki. Działania w tym kierunku są niemożliwe do przeoczenia – by wymienić choćby zaprezentowany jesienią system Direct4. Czym więc Lexus chce nas zaskoczyć? Co przyniesie przyszłość? Oczywiście słowa Kojiego Sato tylko podsyciły spekulacje.
Ubiegły rok pokazał, że marka coraz wyraźniej zarysowuje swoją pozycję na kluczowych rynkach. Nic więc dziwnego, że dziennikarze motoryzacyjni z całego świata głowią się, co jeszcze pokaże. Elektryfikacja to jedno – podobno do 2025 każdy z modeli Lexusa ma być oferowany w wersji z napędem elektrycznym. Powoli klarują się także tajemnicze znaki towarowe, które trafiły do urzędów patentowych w zeszłym roku. Co więcej – coraz bliższa wydaje się również premiera seryjnej wersji zjawiskowego SUV-a LF-1 Limitless.
Wszystko to jednak tematy mniej lub bardziej odległe; po części wręcz spekulacyjne, ale – co najistotniejsze – mogące odżyć lub przepaść w momencie, gdy Lexus zaprezentuje swoją nową wizję. Nieco innym tematem jest natomiast Seria F, która cieszy się niesłabnącą popularnością – i tu bowiem dzieje się sporo. A przynajmniej tak twierdzą japońscy dziennikarze.
Seria F może stać się tak kusząca, jak nigdy dotąd

Z doniesień zazwyczaj doskonale zorientowanego magazynu "Best Car" wynika, że usportowione oblicze Lexusa zyska niebawem trzech nowych reprezentantów – i nową wizytówkę. Mowa oczywiście o modelu LC F – jeszcze bardziej drapieżnym, pociągającym wcieleniu flagowego coupé marki. Warto pamiętać, że z myślą właśnie o tym samochodzie skonstruowaną nową V-ósemkę z turbodoładowaniem, której testy podczas wyścigów wytrzymałościowych pokrzyżowała w zeszłym roku pandemia.
Temat nie jest co prawda nowy, podobne spekulacje pojawiały się już wcześniej. "Best Car" sugeruje jednak, że nigdy nie były one tak bliskie prawdy. Zakamuflowane egzemplarze o zmodyfikowanych elementach nadwozia miały być widziane przez spotterów. LC F natomiast, co tu dużo mówić, jest jednym z dotąd niespełnionych marzeń wielu fanów zarówno marki, jak i tego konkretnego modelu. Nie tylko on ma jednak nabrać charakteru.
Zgodnie z informacjami "Best Car" tą samą drogą podążyć mają modele LS oraz IS

Flagowa limuzyna marki w wersji usportowionej brzmi intrygująco – w końcu nie osiągów oczekujemy od tego typu samochodów. Jeśli natomiast wizja ta zostanie zrealizowana, pod maską możemy spodziewać się mocarnej, czterolitrowej V-ósemki Twin Turbo. O pracach nad jednostką Lexus informował już przed dwoma laty – może więc to właśnie teraz nadszedł moment, by ją wykorzystać. Warto jednak, zwłaszcza w tym przypadku, pohamować entuzjazm – nie ma bowiem doniesień, by znak LS F został zarejestrowanym w jakimkolwiek urzędzie patentowym.
IS F to natomiast szansa na wielki powrót – zatoczenie przez historię koła i rozpoczęcie nowej epoki. To właśnie modelem IS F w 2007 roku zapoczątkowana została seria F. Więcej o historii zarówno jego, jak i całej serii przeczytacie tutaj. W tym przypadku zagadkowe jest nie to, czy model trafi do salonów, ale w ilu wariantach. W amerykańskim urzędzie patentowym od pewnego czasu zarejestrowane jest bowiem oznaczenie IS 500. To bez wątpienia nie to samo, co IS F, ale czy Lexus zdecyduje się na wprowadzenie dwóch mocnych sedanów jednocześnie? Tego nie wiemy. Jeśli jednak którekolwiek z tych doniesień okaże się prawdą, seria F powiększy się najwcześniej jesienią.
