Dzięki kinowemu hitowi zza oceanu wiecie już, że w Los Alamos pracowały tysiące naukowców z całego świata. Jednak czy wiedzieliście, że był wśród nich także wybitny Polak? Nie bez przyczyny Stanisław Ulam bywa nazywany polskim Oppenheimerem. Stworzył bowiem broń jeszcze potężniejszą niż pierwsza bomba atomowa.
Historia amerykańskiego naukowca, Roberta Oppenheimera, trafiła na ekrany dzięki filmowi Christophera Nolana. W hollywoodzkiej produkcji zabrakło jednak wątku polskiego naukowca, który także pracował w Los Alamos przy projekcie Manhattan. Co więcej, to właśnie on opracował sposób na stworzenie bomby wodorowej. Stanisław Ulam współpracował przy tym z przedstawionym na ekranie węgierskim fizykiem Edwardem Tellerem. Zatem, by sprawiedliwości stało się zadość, zapraszam na polski epilog do filmu “Oppenheimer”.
Stanisław Ulam nie był fizykiem, lecz wybitnym matematykiem

Urodził się we Lwowie i był przedstawicielem tamtejszego uniwersytetu, a także szerzej słynnej lwowskiej szkoły matematycznej. Obok Ulama zdecydowanie najbardziej znanymi jej przedstawicielami są Stanisław Banach i Hugon Steinhaus. Stanisław Ulam obronił doktorat w wieku zaledwie dwudziestu czterech lat, a według legendy pracę magisterską miał napisać w jedną noc – o ile to w ogóle możliwe.
W 1935 roku wyjechał z kraju, by robić karierę w USA. W Europie jego szanse ograniczało bowiem żydowskie pochodzenie i wszechobecny antysemityzm. Regularnie wracał jednak do Polski, choćby na wakacje. Jeszcze w 1939 roku, chwile przed wybuchem wojny, był we Lwowie. Po jej rozpoczęciu pozostawał natomiast za oceanem, gdzie otrzymał obywatelstwo. Chciał nawet wstąpić do lotnictwa, lecz przeszkodą okazała się jego wada wzroku. Dostał jednak szansę nieco innego typu pracy na rzecz armii.
Genialnego polskiego naukowca włączono do projektu Manhattan
Jak pisał w swojej biografii, zajmował się tam między innymi statystyką powielania neutronów. Badania jego zespołu dały zresztą podstawy nowej teorii procesów gałązkowych. Projekt zakończono w 1947 roku, ale Stanisław Ulam nadal pracował dla amerykańskiej armii. W filmie Nolana mogliśmy zobaczyć węgierskiego uczonego Edwarda Tellera, który zaproponował stworzenie bomby wodorowej. Jej faktyczne powstanie możliwe było właśnie dzięki współpracy Tellera z Ulamem.
Prace nad ładunkiem jądrowym trwały kilka lat, stanowiąc istotny element wyścigu zbrojeń. Sowieci mieli już bowiem taką broń, jednak to amerykański zespół skonstruował pierwszą bombę wodorową, którą zdetonowano w listopadzie 1952 roku. Na jego czele stali właśnie Polak Stanisław Ulam i Węgier Edward Teller. Ivy Mike, jak nazwano bombę, zdetonowany został na jednym z atoli w archipelagu Wysp Marshalla i miał moc... siedemset razy większą od bomby zrzuconej na Hiroszimę.
Nie tylko arsenał jądrowy
Być może nawet ciekawszy od prac przy broni atomowej i jądrowej jest fakt, że Stanisław Ulam był jednym z twórców programu Orion, którego celem było opracowanie napędu nuklearnego dla rakiet kosmicznych. Jednocześnie pracował także nad projektem Rovera – rakiety wyposażonej w reaktor jądrowy. Te programy, w przeciwieństwie do pracy nad śmiercionośnymi konstrukcjami, nie zakończyły się jednak powodzeniem.
W latach powojennych Stanisław Ulam kontynuował działalność naukową, choć w pewnym momencie jego życie zawisło na włosku. Doznawał silnych bólów głowy, afazji, ataku o podłożu mózgowym, a lekarze podejrzewali guza, choć po odratowaniu stwierdzono wirusowe zapalenie mózgu. Do dziś, ze względu na tajność pracy nad projektami w Los Alamos, nie jest jednak wykluczone, że dolegliwości były związane z napromieniowaniem. Część dokumentów związanych z jego pracą nad uzbrojeniem nadal jest utajniona. Zmarł nagle na zawał serca w 1984 roku. Kto wie, może kiedyś i jego biografii doczekamy się w dużej produkcji. W 2020 roku powstał co prawda film “Geniusze” inspirowany jego życiorysem, jednak przeszedł bez echa.