News will be here
Bateria cienkowarstwowa, fot. The Batteries

Działają pod Rzeszowem, ale niebawem ma o nich usłyszeć cały świat. The Batteries to polska firma, której przedstawiciele twierdzą, że opracowali tanie i niezwykle efektywne rozwiązanie, dzięki któremu żywotność i wydajność baterii znacząco wrośnie. Czeka nas rewolucja na rynku elektroniki?

Żywotność liczona w dekadach lub – jak kto woli – w dziesiątkach tysięcy cykli. Gęstość energetyczna dwukrotnie przewyższająca obecnie stosowane rozwiązania. Do tego błyskawiczny czas ładowania i niepozorne gabaryty, które sprawią, że nasze elektrogadżety nie będą już puchnąć wraz z obietnicą dłuższej pracy składaną przez producenta. Wszystkie te cechy ma mieć bateria cienkowarstwowa opracowana przez polski start-up The Batteries. Zbyt piękne, by było możliwe?

Elektronika stała się niemal przedłużeniem naszych ciał

woman in white shirt using smartphone
Fot. Bruce Mars/Unsplash

Nie rozstajemy się z nią – służy do pracy, a po godzinach także do rozrywki. Towarzyszy nam na każdym kroku, a coraz rzadsze momenty, gdy się od niej uwalniamy, przypadają najczęściej na czas... ładowania. Choć i wiszenie na kablu wielu nie odstręcza. Sęk w tym, że bateria jest obecnie zarazem największą zaletą, jak i wadą tego typu urządzeń – zwłaszcza w przypadku smartfonów. Dzięki opracowaniu odpowiednich baterii lata temu udało nam się zerwać z kabla i ruszyć w świat z cegłą w ręku. Cegła jednak z biegiem lat malała, a miejsca na baterię robiło się coraz mniej.

Na przestrzeni dekad wydajność baterii oczywiście rosła, ale także miała swoje granice, o czym szczególnie boleśnie przekonujemy się dziś. Im bardziej minimalistyczny smartfon, tym jego bateria szybciej prosi o podładowanie. Im większa pojemność baterii, tym bardziej pękaty robi się nasz telefon. A i on nie pociągnie zbyt długo, jeśli będziemy ciągle z niego korzystać. I właśnie tu wkracza The Batteries – polski start-up rozwijany w Podkarpackim Parku Naukowo-Technologicznym w Jasionce pod Rzeszowem.

The Batteries, czyli z Jasionki na salony

Być może słyszeliście już o tej firmie – w końcu prace nad baterią cienkowarstwową, która ma być ich sztandarowym produktem, trwały aż pięć lat. Po raz pierwszy głośniej o poczynaniach grupy naukowców złożonej z Polaków, Litwinów i Białorusinów zrobiło się w połowie zeszłego roku. Snuto wówczas rewolucyjne wizje, ale też plany dotyczące między innymi wejścia na Giełdę Papierów Wartościowych i budowy fabryki do masowej produkcji rewolucyjnego podzespołu.

The Batteries dysponują oczywiście patentem na opracowaną przez siebie technologię wytwarzania baterii. Co więcej, jej działanie potwierdziło niezależne badanie na Uniwersytecie w Cambridge, które odbyło się jesienią 2021 roku. A wyniki ma zaiste imponujące! Wracając natomiast do wyliczanki z pierwszego akapitu i zestawiając ją z najpopularniejszą obecnie technologią akumulatorową stosowaną w elektronice, nietrudno o zachwyt.

Mówimy bowiem o baterii, która właściwie nie traci swojej pojemności

Bateria cienkowarstwowa, The Batteries
Fot. The Batteries

Po dziesięciu tysiącach cykli (ładowań) odnotowano spadek wydajności o raptem pięć procent. Tymczasem tradycyjne baterie litowo-jonowe słabną z ładowania na ładowanie, z trudem przekraczając tysiąc cykli. Tylko w tym aspekcie mamy więc dziesięciokrotną przebitkę. Naukowcy z The Batteries oszacowali żywotność swojego produktu na nawet sześćdziesiąt osiem lat! Samo ładowanie od zera do stu procent ma natomiast trwać zaledwie osiem minut. Różnice konstrukcyjne w obu technologiach pozwalają zaś dwukrotnie zwiększyć gęstość energetyczną, przy jednoczesnym ograniczeniu rozmiaru. A ten ma znaczenie choćby logistyczne!

Chodzi zarówno o ilość zajmowanego przez podzespół miejsca w obudowie; wszak rozmiar baterii może wręcz determinować gabaryty i wygląd urządzenia; jak i kwestie produkcyjne. Nowe technologie są bowiem drogie, a wyprodukowanie baterii cienkowarstwowej, która mogłaby zasilać smartfona, generowało dotąd koszty na poziomie tysiąca dolarów. The Batteries znaleźli jednak sposób, by sobie z tym poradzić, a wraz z rozwojem swojej linii produkcyjnej będą ten proces doskonalić.

Dodatkową zaletą tego rozwiązania jest znacznie szerszy zakres temperatur, w których bateria może działać. Przegrzewające się latem i padające w mgnieniu oka zimą smartfony to dziś norma. Z baterią cienkowarstwową, która działa w temperaturach od -40 do nawet 180 stopni Celsjusza, ten problem zostanie przezwyciężony. Brak wpływu temperatury na urządzenie także zmniejsza stopień degradacji baterii, stąd tak doskonałe wyniki jej wydajności w testach o mniejszej skali.

Rewolucja? The Batteries najpierw musi dostarczyć swój produkt

Oczywiście genialnych wynalazków, które nigdy nie trafiły do masowej produkcji, także znamy wiele. O ilu nie usłyszeliśmy, bo ich istnienie zagrażałoby statusowi quo na danym rynku, nawet nie chcę się domyślać. Skąd więc hurraoptymistyczne podejście do projektu The Batteries? Cóż, nie powinno się pompować balonika zawczasu, ale też nie ma sensu z miejsca zakładać, że na obiecankach się skończy. Nie warto iść w skrajności – należy natomiast dać wynalazcom czas.

Wiadomo, że baterie cienkowarstwowe produkowane masowo w Rzeszowie to melodia przyszłości. Wieloletnie testy, które pozwoliły na uzyskanie patentu, należy teraz kontynuować przy jednoczesnym zwiększaniu skali. Przedstawiciele The Batteries także zdają sobie z tego sprawę, wyznaczając logiczną ścieżkę dalszego rozwoju. Podstawą każdego kolejnego etapu będzie oczywiście cięcie kosztów, by technologia finalnie nie okazała się zbyt droga.

Pomóc w tym mają zarówno finalizacja badań i certyfikacja pełnowartościowej baterii, jak i nawiązanie współpracy z realnymi podmiotami zainteresowanymi tą technologią. Dopiero to pozwoli na optymalizację parametrów oraz udoskonalenie procesu produkcyjnego, by dostosować go do potrzeb przyszłych klientów. Mogą więc minąć lata, nim rewolucja zawita w świecie elektroniki. Wydaje się jednak, że projekt jest na dobrej drodze, by rzeczywiście zaistnieć, odmieniając sposób magazynowania energii w urządzeniach przenośnych.

Damian Halik

Damian Halik

Kulturoholik, level 99. Czas na filmy, książki, komiksy i gry, generowany gdzieś między pracą a codziennymi obowiązkami, zawdzięcza opanowaniu umiejętności zaginania czasoprzestrzeni.

News will be here