Co prawda filmy o miłości większości z nas, kojarzą się z komediami romantycznymi. Mają one to do siebie, że wszystkie wyglądają tak samo i właściwie cieżko wśród nich znaleźć coś, co będzie świeże i spodoba się widzom. Na szczęście, film opowiadający o miłości, może być również dramatem, który nie będzie pokazywał tylko i wyłącznie historii kobiety i mężczyzny oraz tego, jak bardzo się kochają.



Takim filmem jest „To właśnie życie“, który poza historią stricte miłosną, porusza również temat tego, jak to w życiu może się ułożyć i że nie zawsze jest tak słodko, pięknie i cukierkowo. Reżyserem jest tutaj Dan Fogelman, który co prawda na stole reżyserskim nie ma dużego doświadczenia, ale napisał wiele scenariuszy, w tym do jednej z moich ulubionych animacji Disneya – „Zaplątani“. Jest on również autorem „To właśnie życie“. Całość obrazu składa się z drobnych i krótkich nowelek, które początkowo mogą nie wydawać nam się ze sobą powiązane, ale ostatecznie zaczynają kształtować się logiczną w całość. Choć po kilkudziesięciu minutach seansu możemy domyślić się, jak potoczy się historia, to nie psuje nam to przyjemności oglądania. Byłem bardzo ciekaw, jak twórcy zamkną tę opowieść i podobał mi się jej finał – choć był on naprawdę przewidywalny.
Obsada filmu
Kiedy rzucimy okiem na obsadę, zobaczymy tu naprawdę świetne nazwiska, które powinny być niemalże gwarancją udanej produkcji. Już w pierwszej noweli z ekranu przywitają nas bowiem Oscar Isaac, Annette Bening czy Olivia Wilde i Mandy Patinkin. I to właśnie ta początkowa część filmu jest w nim najlepsza. Głównie dlatego, że w niej najbardziej widzimy, iż nie wszystko jest takie, jakim nam się wydawało oraz dlatego, że to pierwsza nowela nakreśla nam całość tej historii i daje solidny fundament jej dalszego ciągu. W późniejszej części pojawia się tu również Antonio Banderas, o którym w ostatnich latach zapomniano, ale tutaj przypomina o sobie i mówi nam „jeszcze nie skończyłem!“.



Scenariusz życiem pisany
„To właśnie życie“ jest filmem, który przemówi przede wszystkim do tych, którzy lubią zanurzyć się w opowieściach o miłości, o relacjach między ludzkich i o naszych bliskich. Jednocześnie najbardziej spodoba się on lubiącym uronić łezkę na ckliwych dialogach i przewidywalnych scenach. Albowiem ten film jest po prostu ładną i ckliwą historyjką, która ma na celu przede wszystkim sprawić, że możemy potrzebować kolejnej paczki chusteczek. Co prawda są tu momenty, które ciągną się i ciągną, dlatego z całości trwającej dwie godziny, można by spokojnie z 20 lub 30 minut wyciąć w montażu.
Wybór należy do Nas
Doskonale zrozumiem zarzuty, że to film niewnoszący niczego nowego do naszego życia, który bazuje na utartych schematach i banałach. Ale co z tego? Chyba po prostu każdy z nas chce od czasu do czasu opowieści chwytających nas za serce. Takich prostych, gdzie znajdzie się miejsce na odrobinę śmiechu, ale również i na łzy. Czy warto wybrać się na niego do kina? Moim zdaniem lepiej to wszystko zagra, jak wejdziemy pod koc i obejrzymy go na kanapie z lamką dobrego wina. Wybór oczywiście należy do Was.