News will be here
Kid Rock występujący w Trump Taj Mahal Casino, fot. Chris Polk/FilmMagic

Jednym z podstawowych pytań, jakie opinia publiczna zadaje światu artystycznemu, odnosi się do stopnia, w jakim jego reprezentanci powinni (bądź nie powinni) angażować się w sprawy polityczne. Kwestia, która nurtuje komentariat od czasów, kiedy koncepcja komentariatu nie była jeszcze nikomu znana, dotyczy tego, czy twórcy "wypada" zabierać głos w sprawach obywatelskich, wykorzystując kapitał kulturowy, jaki daje mu status osoby publicznej.

Jednym z argumentów przeciw występowaniu artystów w annałach sfery publicznej wywodzi się od pewnego rodzaju podgatunku idei merytokracji. Głosi ona, że sprawami ekonomicznymi powinni zajmować się ekonomiści, a społeczno-politycznymi politycy oraz naukowcy. Ten dominujący w neoliberalnym układzie sił kult eskspercki z jednej strony odbija się na ludzie - obywatel zostaje pozbawiony praw do uczestniczenia w powszechnym dyskursie z powodu wyraźnych niedoborów w kapitale kulturowym i społecznym, a z drugiej na samym czubku socjopiramidy, tzn. wśród wszelkiej maści “znanych i lubianych”, którzy jednakowoż są sprowadzani do roli dostarczycieli rozrywki bez szansy na awans i wejście do grona tzw. liderów opinii.

Kontrargumentami dla rzeczonej tezy mogą być dwa, dość różne podejścia. Jedno można nazwać stanowiskiem fanowskim, a drugie uniwersalistycznym.

Bernie Sanders zapowiada występ grupy Run The Jewels

Z pozycji fanowskiej wygląda to następująco: ulubiony artysta (muzyk, filmowiec, malarz, literat, żongler) ma prawo do zabierania głosu w jakiejkolwiek sprawie, ponieważ jego znaczenie wychodzi poza ciasny kontekst popkulturowy. Jest ikoniczny, a więc jako idol skupiający uwagę mas, ma prawo przemawiać w sprawach, które bezpośrednio tych mas dotyczą. Ma prawo nie tyle dlatego, że jest to związane z ideałami demokracji oraz pluralizmu, ile dlatego, że ten konkretny twórca zasługuje na ten przywilej, dzięki swojemu wkładowi w kulturę mniej lub bardziej popularną.

Z kolei pozycja uniwersalistyczna nie traktuje rzeczonego artysty jako niezwykłe indywiduum, a wręcz przeciwnie - zrównuje jego byt z bytami wszystkich innych, zupełnie nieznanych oraz zupełnie przeciętnych pod kątem ekonomiczno-egzystencjalnym członków społeczeństwa. Według tego punktu widzenia wspomniany muzyk, czy literat ma prawo komentować społeczno-polityczną codzienność, gdyż wchodząc w takowy dyskurs niejako ściąga kapelusz popkulturowego idola i wkłada kapelusz przejętego obywatela. Wedle tej filozofii, w trakcie dyskusji o sprawach bieżących, zarówno Taco Hemingway, jak i mój sąsiad stoją w jednym szeregu.

Jednakże, zaangażowanie świata artystycznego w dyskurs społeczno-polityczny ma jeszcze trzeci, mniej oczywisty i bardziej skomplikowany kontekst.

Zespół Arkadiusza Jakubika w piosence “Chory na Polskę”

Archetyp “znanej twarzy” przez swoją kulturową siłę rażenia bardzo często, choć jest teoretycznie antymerytokratyczny, to z drugiej strony paradoksalnie zdobywa punkty eksperckie, nie wchodząc w rolę eksperta. To właśnie dlatego jedną z pierwszych zeszłorocznych informacji w polskich mediach na temat sytuacji izraelsko-palestyńskiej był cytat z Facebookowego posta Young Leosi. Owszem, zabronienie artystom zabierania głosu w sprawach ważnych i ważniejszych jest pewnego rodzaju kastracją pełnowartościowego dyskursu, ale jednocześnie przywolenie na taki udział oddaje niezwykle istotne pole osobom, które w przeciwieństwie do zwykłych obywateli, bardzo często wykorzystują swoją pozycję do obiektywizowania swoich subiektywizmów.

Dylemat wydaje się więc nierozwiązywalny, a zamiast konkluzji nasuwa się raczej jeszcze jedna komplikacja. Mianowicie, kolejnym problemem jest to, że znaczna część artystów głównego nurtu politycznie i ekonomicznie mówi jednym, kapitalistyczno-optymistycznym głosem. Ta dyskursywna jednomyślność w połączeniu z jej siłą popkulturowego rażenia sprawia, że wspomniane wcześniej argumenty odwołujące się do ideałów demokratyczno-polifonicznych zaczynają odsłaniać pewne ideologiczne pęknięcia.

Łukasz Krajnik

Łukasz Krajnik

Rocznik 1992. Dziennikarz, wykładowca, konsument popkultury. Regularnie publikuje na łamach czołowych polskich portali oraz czasopism kulturalnych. Bada popkulturowe mity, nie zważając na gatunkowe i estetyczne podziały. Prowadzi fanpage Kulturalny Sampling

News will be here