News will be here
Wakacje z Johnem Boyne'em

John Boyne ma niecałe 50 lat, więc jak na literata jest młody, ale na koncie ma też dziesiątki nagród i miliony egzemplarzy swoich książek tłumaczonych na całym świecie. Pisze dla dorosłego i dla młodego czytelnika, choć te książki dziecięce są oczywiście również przeznaczone dla rodzica. Może nawet bardziej – przeczytajcie "Lekkie życie Barnaby'ego Brocketa", a będziecie wiedzieć, co mam na myśli. W tej cudownie dowcipnej, zwiewnej i – co tu dużo mówić – wzruszającej książce o latającym chłopcu są całkiem poważne pytania o to, co jest sensem rodzicielstwa, co to znaczy być dzieckiem, i co jest najważniejsze na świecie, kiedy się ma sześć czy osiem lat. Mniej udaną powieścią jest "Noah ucieka". Ździebko za dużo tu dydaktyzmu. Rzecz o tabu związanym ze śmiercią; o tym, jak przygotować dziecko do odejścia kogoś bliskiego i czy w ogóle jest to możliwe.

Także z myślą o młodszych czytelnikach John Boyne napisał "Zostań, a potem walcz" oraz "Chłopca na szczycie góry". Pierwszą koniecznie przeczytajcie, drugą sobie możecie darować. Autor umieścił akcję w posiadłości Hitlera, którego ulubieńcem w wyniku różnych perturbacji zostaje główny bohater tej powieści – sierota Pierrot. Irlandczyk pozwolił sobie jednak na zbyt wiele nieprawdopodobieństw, a z Frau Ewy Braun zrobił nieledwie idiotkę, do której domu można było wejść właściwie z ulicy. Nawet małoletni czytelnik wyłapie pewnego rodzaju fałsz, prawda? "Zostań, a potem walcz" to natomiast opowieść o Alfiem, którego tata zgłasza się jako ochotnik na front I wojny światowej. Jego listy, z czasem rzadsze, przestają przychodzić w ogóle. Czy zginął? W tle Londyn lat wojennych widziany oczami dziecka i przejmująca, niesłychanie wciągająca historia o – no cóż, mogę chyba napisać – ojcowskiej miłości.

Nawet jeśli nie kojarzycie powyższych, z pewnością słyszeliście o najgłośniejszym dziele Boyne'a

John Boyne, Penguin Books UK, YouTube
John Boyne (2019), fot. Penguin Books UK/YouTube

Celowo bardzo krótko napiszę o największym przeboju Boyne’a – "Chłopcu w pasiastej piżamie", bo choć bardzo piękna, to jednocześnie najsmutniejsza książka, jaką czytałem. Warto, choć uprzedzam, nie można po niej zasnąć. Rzecz dzieje się – jak możecie się domyślić – w obozie koncentracyjnym i tak naprawdę jest to opowieść o sile przyjaźni. Równie smutne, zdecydowanie dla dorosłych, są "Spóźnione wyznania". Znów I wojna i historia dwóch młodych żołnierzy, z których jeden ginie nie od kuli wroga, a przed plutonem egzekucyjnym własnej armii – za niesubordynację. Cóż takiego się wydarzyło? To opowieść o namiętności silniejszej niż śmierć (sic!) i jakkolwiek egzaltowanie to zdanie brzmi – powieść jest znakomita.

Najlepszą natomiast książką Boyne’a, jaka się ukazała na naszym rynku, zresztą z wyraźnymi odniesieniami do "Wyznań", jest "Drabina do nieba". I jeśli chcecie zacząć przygodę z tym autorem – sugeruję zacząć właśnie od niej. W berlińskim hotelu poznamy Maurice’a Swifta, który ma dwa wielkie marzenia: jednym z nich jest zostanie pisarzem, a drugim – zostać ojcem. Oba się spełnią, ale za jaką cenę? Ta książka jest fantastyczną zabawą z czytelnikiem, jego erudycją i inteligencją. John Boyne wodzi nas za nos, co chwilę mówi "a kuku", a pisze o wcale poważnych sprawach – o uzależnieniu od czytania i od… pisania.

Polecam też, choć nie tak gorąco, "Nawiedzony dom", rzecz lekką, na wakacje jak znalazł. To dla odmiany zabawa formą XIX-wiecznej powieści grozy oraz hołd złożony Karolowi Dickensowi, do którego twórczości mnóstwo tu odniesień. Nieurodziwa Eliza (w tamtych czasach pozytywne bohaterki literackie musiały być nieładne) przybywa do tytułowego domu, który istotnie jest nawiedzony. Jakie jeszcze kryje tajemnice? Rzecz na plażowy leżak jak znalazł, mój nieco absurdalny zarzut wobec tej książki jest taki, że wyszło to ZBYT lekkie.

Czekam – z wypiekami na twarzy – na polskie wydanie "Historii samotności". John Boyne pisze w niej o Irlandii, tamtejszym kościele i nagłym jego upadku.

Słońca bez końca życzę,

Rafał Turowski

News will be here