News will be here
Latające taksówki Ubera od Joby Aviation już za 3 lata?

Plan jest ambitny, a grafik napięty. Okazuje się jednak, że są w Stanach Zjednoczonych zapaleńcy, którym niestraszny harmonogram narzucony przez Ubera. Mowa o kalifornijskim start-upie Joby Aviation, którego projekty były dotąd pilnie strzeżone. W gruncie rzeczy wszystko to wygląda na z góry zaplanowaną, celowo utajoną współpracę między przewoźnikiem a wynalazcą JoeBenem Bevirtem. To właśnie on stoi za Joby Aviation i – jak przekonuje – ma projekty, pieniądze oraz sprawny prototyp. Co jednak najciekawsze, mimo zasłony milczenia, Uber w końcu wyjawił tę współpracę.

Latające taksówki, czyli Uber na miarę trzeciej dekady XXI wieku

Jeden z projektów koncepcyjnych skyportu – kluczowego elementu planów Uber Elevate, fot. Pickard Chilton (projekt “Sky Tower”)
Jeden z projektów koncepcyjnych skyportu – kluczowego elementu planów Uber Elevate, fot. Pickard Chilton (projekt “Sky Tower”)

Powiedzmy sobie szczerze: jak futurystycznie by to nie brzmiało, latające taksówki nie są już elementem fantastyki. Choćby Dubaj wyszedł tu przed szereg, gdy jesienią 2017 roku zezwolił na nadmiejskie loty niemieckiemu Volocopterowi. Stało się to ponad pół roku przed konferencją Uber Elevate Summit 2018, podczas której przewoźnik ogłosił swoje śmiałe plany powietrznej ekspansji. Już wtedy zobaczyliśmy grafikę z pojazdem przypominającym prototyp Joby Aviation, choć wszyscy wzięli tę "taksówkę" za zwykły element wizualizacji. Czemu się jednak dziwić, skoro każdy skupiał się wówczas na projektach futurystycznych portów dla latających taksówek?

Samo Joby Aviation zapewne nie chciało się wówczas wychylać. Start-up założono w 2009 roku, ale pierwsza dekada jego działania owiana jest tajemnicą. Rok 2018 był pod tym względem przełomowy, ale prototyp ich pojazdu do dziś trzymany jest w sekrecie. Nie zmienia to jednak faktu, że gdy Bevirt postanowił pochwalić się swoim dziełem, nagle okazało się, że enigmatyczny start-up zebrał finansowanie na poziomie 100 milionów dolarów. Zrzuciły się na to między innymi fundusze Intela, Toyoty czy JetBlue. Ba, firma była już wówczas w posiadaniu prywatnego lotniska w północnej Kalifornii.

Joby Aviation zapewni Uberowi dominację w miejskiej przestrzeni powietrznej?

Jak na firmę zajmującą się dość popularnym w ostatnich latach tematem, Joby Aviaton długo nie pokazywało publicznie swojego prototypu. Pierwszymi osobami, które zobaczyły Rachel – bo takie imię nadano pojazdowi – byli dziennikarze "Bloomberga". W zeszłym roku wzięli oni udział w pokazowym locie dwunastowirnikowej taksówki. Napęd elektryczny, błyskawiczny start w pionie (eVTOL), dwukrotnie większa od śmigłowca prędkość i zdecydowanie cichszy lot. To robi wrażenie, a już niebawem – podobno – sami będziemy mogli się o tym przekonać.

Uber od dawna szukał partnera, który zrealizuje jego wizję podniebnych taksówek. Lista wytycznych jest długa i trudna do realizacji. W międzyczasie przewoźnik kilkukrotnie informował już o nawiązaniu współpracy z różnymi firmami, które miały wyprodukować dla niego prototyp. Współpraca z Joby Aviation to jednak inna sprawa. Szefowie obu firm nawzajem raczą się komplementami, a prototyp kalifornijskiego start-upu jest gotowy i właściwie z miejsca spełnia wymagania przewoźnika. Mimo to rzecznik firmy podkreśla, że na zlecenie Ubera ma powstać nowy, choć oparty na Rachel projekt.

Wizualizacja Rachel, fot. Joby Aviation
Wizualizacja Rachel, fot. Joby Aviation

Jeśli chodzi o podział ról, Joby Aviation ma dostarczyć i obsługiwać przyszłe latające taksówki.

Uber natomiast zajmie się budową lądowisk i kontrolą miejskiego ruchu lotniczego oraz – co oczywiste – wpleceniem nowej formy transportu w obecną sieć przejazdów. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, realizacji projektu doczekamy się w roku 2023.

Damian Halik

Damian Halik

Kulturoholik, level 99. Czas na filmy, książki, komiksy i gry, generowany gdzieś między pracą a codziennymi obowiązkami, zawdzięcza opanowaniu umiejętności zaginania czasoprzestrzeni.

News will be here