News will be here
Fot. Tim Foster/Unsplash

Jak każdy mam listę rzeczy, które działają na mnie niczym czerwona płachta na byka. Na szczycie tejże listy znajdują się u mnie piraci drogowi. Po lekturze reportażu Bartosza Józefiaka "Wszyscy tak jeżdżą" śmiało mogę ich przesunąć na wyższe miejsce niechlubnego podium.

Jestem kierowcą od dwudziestu lat. W tym czasie jeździłem po drogach Polski, Europy i Ameryki Północnej. Podróżowałem różnymi samochodami – od rozpadających się rupieci po modele kosztujące blisko milion złotych. Miałem styczność ze wszelką maścią uczestników ruchu – tych poruszających się zgodnie z przepisami i tych, którzy, mówiąc kolokwialnie, prawo jazdy znaleźli w chipsach. Jako kierowca sporo w życiu widziałem i mogę śmiało powiedzieć, że Polacy są jednymi z najgorszych kierowców na świecie, jednak wielu wciąż próbuje tłumaczyć swoje poczynania hasłem “wszyscy tak jeżdżą”.

Kiedy u znajomego na półce zobaczyłem książkę Bartosza Józefiaka pod właśnie takim tytułem – “Wszyscy tak jeżdżą”, od razu wiedziałem, że muszę ją przeczytać. Dlaczego? Bo mimo że nienawidzę (tak, to mocne słowo, ale idealnie oddaje mój stosunek) piratów drogowych, lubię zagłębiać się w zjawisko, jakim oni są. Właśnie tym jest ten reportaż.

Kultura zapie*dalania

Wszyscy tak jeżdżą
Fot. Ed 259/Unsplash

Na pewno każdy kierowca zauważył, że w Polsce wszyscy się spieszą. Nieważne czy jedziemy trasą, czy przemieszczamy się po mieście – każdy ciśnie, ile fabryka dała. Przyznaję, że zawsze było to dla mnie dość dziwne. Nie dość, że takim pośpiechem można zarobić mandat, to ostatecznie i tak spotkamy się na kolejnym skrzyżowaniu na czerwonym świetle. Co gorsza, pośpiech może kosztować zdrowie lub życie nas albo innych uczestników ruchu.

Kiedy dwie dekady temu przechodziłem przez kurs na prawo jazdy, miałem szczęście, ponieważ trafiłem na instruktora, który od samego początku wbił mi do głowy, że na drodze wszystko może się zdarzyć. Choćbyśmy nie wiem, jak uważni i ostrożni byli, nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co zrobią inni kierowcy, piesi czy zwierzyna w przydrożnym lesie. Dlatego też wraz z naszym stażem, musimy uczyć się sztuki przewidywania, by minimalizować szkody tego, co może nas na drodze zaskoczyć.

Niestety bardzo wielu kierowców w Polsce nie posiada tej wyobraźni (to chyba bardzo dobre słowo). Myślą, że mając auto (im droższe, tym to przekonanie jest większe), są niezniszczalni, bo chroni ich kilka centymetrów stali. Tymczasem jesteśmy w europejskiej czołówce liczby wypadków drogowych, zwłaszcza z udziałem pieszych, którzy w większości przypadków giną z powodu nadmiernej prędkości i brawury kierowców.

Kultura jazdy w naszym kraju jest jak Yeti

Wszyscy tak jeżdżą
Fot. Pavel Untilov/Unsplash

Niczym słynny potwór śnieżny – podobno istnieje, ale nikt jej nigdy nie widział. Tak właśnie się czuję, kiedy poruszam się po polskich drogach. Wszechobecne jest chamstwo, łamanie podstawowych przepisów drogowych, a także nadmierna prędkość. Kierowcy, którzy starają się stosować do wymogów Kodeksu Drogowego, najczęściej są natomiast szykanowani lub nawet zastraszani przez jawnych piratów drogowych.

Dlaczego tak liczna grupa ludzi ma za nic przepisy? Przede wszystkim dlatego, że w naszym kraju są dość niskie kary za ich łamanie. Choć niecałe dwa lata temu stawki mandatów poszły w górę – w niektórych przypadkach dość mocno – tak samo, jak taryfikator punktów karnych, to wciąż pozostał jeden problem. Chodzi o egzekucję kar. Wielu kierowców płaci mandaty, ale stać ich na to, więc kontynuują mordercze wyścigi po drogach. Zabrane prawo jazdy? To także nie problem, wielu jeździ bowiem bez niego. Nie będę chyba jedynym, który pomyśli, że to drogowa patologia.

Wszyscy tak jeżdżą?

Fot. Jacek Dylag/Unsplash

Tytuł reportażu Józefiaka idealnie oddaje to, co obserwuję codziennie. “Wszyscy tak jeżdżą, więc dlaczego zatrzymaliście mnie?” – to częste pytanie niepokornych kierowców. Kiedy zwracam komuś uwagę, że zaparkował w niedozwolonym miejscu (czasami robię to kilka razy dziennie…), często słyszę “wszyscy tu parkują”. Od razu przypomina mi się, kiedy w dzieciństwie dostało się jedynkę ze sprawdziany i na pytanie rodziców o powód tak złej oceny, odpowiadało się “cała klasa dostała jedynki”. Inni tak robią, to ja też mogę. Samodzielne myślenie jest natomiast zbędne.

Reportaż “Wszyscy tak jeżdżą” nie jest łatwą lekturą. Między innymi dlatego, że są w nim opisane rozmaite wypadki na drogach – punktem wyjścia jest tragedia na ulicy Sokratesa w Warszawie, do jakiej doszło kilka lat temu. Czytamy o ofiarach, o lekkomyślnych sprawcach i niesprawiedliwych wyrokach sądowych. Pojawiają się luki, jakie są w całym systemie, z którymi od lat nikt nic nie zrobił. Dodatkowo książka przeprowadza nas przez rozmaite miejsca w Polsce, pokazując jednocześnie, dlaczego kierowcy zachowują się tam tak, jak się zachowują.

Bez auta jest ciężko

Fot. Vitali Adutskevich/Unsplash

Jednocześnie “Wszyscy tak jeżdżą” porusza zagadnienia, o których wiele osób na co dzień nie myśli. Zwłaszcza wśród ludzi z wielkomiejskich ośrodków. Są bowiem w naszym kraju miejsca, i to bardzo liczne, gdzie bez samochodu nie można właściwie żyć. Brak komunikacji zbiorowej, brak ścieżek rowerowych – brak odpowiedniej infrastruktury to przemieszczania się inaczej niż autem. Nie każdego stać też na nowy pojazd, przez co często ludzie mniej majętni zmuszeni są do poruszania się szrotami. W Polsce średni wiek auta to czternaście lat – średni, więc wiele osób jeździ nawet dwudziestoletnimi, albo i starszymi, samochodami.

W naszym kraju samochód wciąż jest bowiem synonimem sukcesu. Nie masz auta? Jesteś biedakiem. Okres transformacji w latach dziewięćdziesiątych, kiedy to przesiadaliśmy się z Maluchów i Dużych Fiatów na Audi, Volkswageny czy inne zachodnie marki, dał nam nie tylko narzędzia do pokazania się innym, ale również dużo więcej koni mechanicznych, na które nie byliśmy gotowi. Prędkość powoduje wyrzut endorfin, doświadczenie igrania ze śmiercią, które utwierdza w nieuzasadnionym poczuciu nieśmiertelności. To dość prymitywne uczucia, nad którymi jest bardzo trudno zapanować. Dlatego też tak wiele osób nie może im się oprzeć.

Jesteś na miejscu, twój cel znajduje się po prawej

Fot. Viktoras Jakovlevas/Unsplash

Pomimo wszystkich negatywnych rzeczy, które napisałem powyżej, jest nadzieja. Wypadków śmiertelnych z roku na rok jest coraz mniej, ludzie zaczynają jeździć wolniej, a nowe taryfikatory i przepisy odstraszają coraz więcej piratów drogowych. Niestety do sukcesu i celu, jakim jest poprawienie sytuacji na polskich drogach, wciąż daleko. Jednak reportaż “Wszyscy tak jeżdżą” pokazał mi, że pewne zachowania, które każdego dnia obserwuję jako kierowca, wynikają nie tylko z czystego chamstwa i brawury.

To nierzadko naleciałości środowiska, regionu, kultury ludzi z danego miejsca. Jednocześnie podczas lektury jeszcze mocniej utwierdziłem się w tym, co mówią od wielu lat: bez dobrej edukacji niewiele się zmieni. Edukacji od najmłodszych lat. Kultura drogowa to nie coś, czego łatwo się nauczyć, będąc dorosłym człowiekiem. Tak jak od dzieciaka uczy się nas dobrych manier, tak powinno się uczyć dobrego zachowania na drodze i tego, że nie należy łamać przepisów.

Na koniec przytoczę jedno moje doświadczenie z czasów, kiedy prawo jazdy miałem dość krótko. Odwiedziłem rodzinę w Stanach Zjednoczonych i poruszałem się tam głównie samochodem jako kierowca. Byłem w szoku, że kiedy ograniczenie było do 30 mil na godzinę (nasze 50 km/h), wszyscy tyle jechali. Nikt mnie nie wyprzedzał, nikt na mnie nie trąbił, nikt mnie nie zwyzywał. Każdy kierowca przestrzegał przepisów. Mój wniosek? Da się! Tego wszystkim życzę i polecam reportaż “Wszyscy tak jeżdżą” Bartosza Józefiaka, który ukazał się nakładem wydawnictwa Czarne.

Jan Urbanowicz

Jan Urbanowicz

Kinem jestem zafascynowany niemalże od kołyski, a przygody z nim zaczynałem od starych westernów i musicali z lat pięćdziesiątych. Kocham animacje Disneya, amerykańską popkulturę, "Gwiezdne wojny" i "Powrót do przyszłości". W filmach uwielbiam, że mogę spoglądać na świat z czyjejś perspektywy. Od wielu lat tworzę i współprowadzę podcasty o tematyce filmowej.

News will be here