News will be here
Swans - "The Beggar"

Pisać o Swans, to jak pisać o historii amerykańskiej muzyki niezależnej. Mało jest zespołów, które prężnie funkcjonują od tylu dekad i na dodatek wciąż potrafią zderzać ze sobą różne, czasem dość od siebie odległe formy oraz estetyki.

Najnowszy album formacji potwierdza to, co wiedzieliśmy już od dawna. Ekipa Michaela Giry wyspecjalizowała się w niesieniu dźwiękowej apokalipsy i dziś potrafi opowiadać o egzystencjalnym chaosie w równie malowniczy sposób, jak w latach osiemdziesiątych.

Muzyka kultowej grupy dalej uczy słuchacza żelaznej cierpliwości. To wciąż mozolnie konstruowane brzmienie, które przyglądając się fatalizmowi codzienności, zamiast tracić głowę, w skupieniu oddaje się medytacji.

Nie zmieniła się też specyfika tekstów utworów wyśpiewywanych zgorzkniałym barytonem frontmana.

Utwór tytułowy

"The Beggar" analogicznie do swoich licznych poprzedników, proponuje mroczną poezję śpiewaną, dopiero rozpoczynającą potyczkę z Absolutem tam, gdzie artyści tacy jak Nick Cave, czy Tom Waits ją kończą.

Gatunkowy ciężar nie opuścił także warstwy instrumentalnej. Swoisty Swansowy antyrock'n'roll dalej posługuje się gitarowymi środkami wyrazu, by komponować skrajnie antygitarowe utwory. Słuchanie Michaela Giry i spółki niezmiennie przypomina powolne, metodyczne zanurzanie się w oblepiającym ciało bagnie.

Zmieniła się właściwie tylko jedna, aczkolwiek istotna rzecz - unikalna emocjonalność promieniująca z tej muzyki.

Wywiad z liderem zespołu - Michaelem Girą

Niegdyś członkowie Swans stawiali przede wszystkim wykrzykniki. Cenili sobie muzyczną i liryczną psychodramę, a miejscami nawet horror. Kierowali swoje uwagi do świata poprzez metafizyczny krzyk.

Obecnie sytuacja uległa zmianie. Na "The Beggar" emocjonalna intensywność ustępuje stoickiemu spokojowi. Słuchacz nie znajdzie tu charakterystycznego, Swansowego desperackiego wrzasku. Zamiast tego otrzymuje coś nieco innego, choć prawdopodobnie równie lub nawet bardziej wartościowego. Otrzymuje dostojne milczenie, które pozwala zrozumieć filozofię działań tej formacji na nowo.

Być może nie dochodzi tu do wielkiego przełomu, ale na pewno da się zauważyć znaczącą zmianę. Projekt dotychczas lamentacyjny coraz chętniej skłania się ku cichej kontemplacji. To subtelna, aczkolwiek interesująca transformacja, której warto się przyjrzeć.

Łukasz Krajnik

Łukasz Krajnik

Rocznik 1992. Dziennikarz, wykładowca, konsument popkultury. Regularnie publikuje na łamach czołowych polskich portali oraz czasopism kulturalnych. Bada popkulturowe mity, nie zważając na gatunkowe i estetyczne podziały. Prowadzi fanpage Kulturalny Sampling

News will be here