News will be here
"The Rolling Stones Live at the Wiltern", fot. Universal Music

Słuchanie Rolling Stonesów w 2024 roku to doświadczenie przypominające wizytę w muzeum i to pod wieloma różnymi względami. Zupełnie dosłownie jest to konsumpcja popkultury dawno temu wpisanej do kanonu, a więc siłą rzeczy przebrzmiałej, przenicowanej upływającym czasem, przestarzałej, przemielonej przez kolejne dekady naśladowców oraz parodystów.

Status legendarnej gwiazdy rocka niemal naturalnie wiąże się dziś z kulturowym przeterminowaniem. Nie dość, że tego typu ikoniczne byty dźwigają na barkach ciężki bagaż historii swojej kariery, to na dodatek nie potrafią oprzeć się identyfikacji z estetyką oraz brzmieniem, które przeminęło.

Przede wszystkim, ikoniczne rock’n’rollowe kapele definiują się poprzez kompletnie nienowoczesne podejście antyironiczne.

Fragment zapisu koncertu

Mick Jagger, Keith Richards i cała reszta cierpią na chorobę epoki, która odeszła w zapomnienie. Mianowicie, traktują siebie absolutnie poważnie. W zestawieniu z postaciami muzycznego światka, które obecnie robią porównywalnie spektakularne kariery, wypadają skrajnie niedzisiejszo, ponieważ nie są w stanie wziąć samych siebie w nawias. Pozornie między Rolling Stonesami, a szeregiem ich następców czy też dekonstruktorów panuje jakaś niewidzialna nić porozumienia. Nowe ikony rocka czy popu także oferują testosteronową narrację o bogach gitar i seksu, również mają ambicję zahipnotyzowania tłumów, zapełniania gigantycznych sal koncertowych. Jednakże, artyści nowocześni zawsze pamiętają o tym, by każdą z tych efektownych intencji okrasić analogicznie efektowną autoironią. Natomiast Rolling Stonesi, jak i znaczna część ich kolegów i koleżanek, zatrzymuje się na obietnicy, jaką daje konkretna koncepcja, zamiast spróbować rozebrać ją na części. Nowocześni twórcy nie mają tego problemu - budują swój kapitał kulturowy na możliwości nieustannej, błyskotliwej autorefleksji czasem przeobrażającej się w autokarykaturę.

Drugie rozróżnienie, które wynika niejako z pierwszego odnosi się teraźniejszej tendencji - absolutnego zatarcia granic pomiędzy rolą twórcy i odbiorcy, autora i krytyka.

Zwiastun koncertu

Artyści ikoniczno-kanoniczni świadomie rezygnują z wzięcia udziału w grze, w której bierze udział niemal każdy liczący się, współczesny twórca. Zasady owej gry określa stopień samoświadomości twórcy. Wygrać ją może tylko ten, kto jednocześnie kreuje i dekonstruuje. Ktoś, kto pozwala sobie na intertekstualne żarty, popisuje się pastiszowo-parodystyczną erudycją, jest w pełni świadomy tego, że konwencja, którą przyjął, rzeczywiście jest konwencją. Tymczasem najsłynniejsi reprezentanci muzyki poprzednich epok, w kontekście teraźniejszości wręcz zuchwale, odrzucają rzeczony model samoświadomości i w całkowicie szczery, robiący wrażenie swoją bezpretensjonalnością sposób, w pełni poważnie wchodzą w rolę romantycznych twórców natchnionych, tj. takich, którzy tworzą emocjonalnie, a nie intelektualnie, przyziemnie, a nie akademicko, niedyskursywnie, niepolemicznie.

Paradoksalnie, w kontekście współczesnym to, co jest największą zaletą tego typu projektów, jawi się też jako jego mankament.

Klip z koncertu

Rolling Stonesi triumfują dzięki rzeczonej, całkowicie niedzisiejszej, szczerości artystycznej. Nie zasłaniają się tarczą ironii, nie kryją swoich czasem wręcz wulgarnie bezpośrednich intencji pod maską konwencji. To rodzaj cnoty wręcz nieobecnej w ekosystemie współczesnej popkultury. Z drugiej jednak strony, ponoszą w pewnym sensie porażkę, ponieważ po prostu muszą brzmieć jak relikt minionej epoki, żywa podręcznikowa lekcja historii skazana na traktowanie symboliczno-retrospekcyjne.

Tak czy siak jedno jest pewne: muzea popkultury musiały istnieć kiedyś, muszą istnieć dziś i na pewno będą musiały istnieć jutro.

Łukasz Krajnik

Łukasz Krajnik

Rocznik 1992. Dziennikarz, wykładowca, konsument popkultury. Regularnie publikuje na łamach czołowych polskich portali oraz czasopism kulturalnych. Bada popkulturowe mity, nie zważając na gatunkowe i estetyczne podziały. Prowadzi fanpage Kulturalny Sampling

News will be here