News will be here

Podobno mężczyźni są w stanie zrozumieć kobiety w zaledwie 2%, co miałby potwierdzać długoletnie badania naukowe. Słyszałem o tym jako o anegdocie, podczas gdy – no cóż – podróż po zakamarkach kobiecej duszy może być istotnie wyprawą w nieznane z mnóstwem niespodzianek po drodze. I w taką podróż zabiera nas niedoszły noblista i jeden z najważniejszych XX-wiecznych pisarzy Japonii - Yukio Mishima.

Czy faktycznie główną bohaterką spektaklu jest tytułowa Madame de Sade (Dominika Kluźniak)? A może raczej hrabina de Saint-Fond – wpływowa kurwa (nie, nie prostytutka, właśnie kurwa)? W tej roli fantastyczna Beata Ścibakówna. A może nieobecny ciałem na scenie Alfons de Sade? Czy też wreszcie – moralna Madame de Montreiul (Ewa Wiśniewska), matka markizy, za wszelką cenę próbująca oddalić zakochaną córkę od męża zboczeńca? Yukio Mishima pyta w Madame de Sade o wolność.  O to, czy mamy prawo do złych wyborów, do bycia zepsutym, czy to moralne, że pociąga nas rozpusta. To również przejmujące studium kobiecej miłości. Także do mężczyzny, który na tę miłość nie zasługuje. Teatr Narodowy, MADAME DE SADE – Yukio Mishima Reż. Maciej Prus, Premiera 16.04.2016
News will be here