News will be here
Fot. StockSnap/Pixabay

W tej chwili pisanie podsumowania społeczno-politycznych wydarzeń roku 2023 w naszym kraju wydaje się najprostszą ze wszystkich publicystycznych robót. Nie wynika to jednak z nikłej ilości istotnych tegorocznych momentów, które wpłynęły na życia wszystkich Polaków, czy też banalności istoty ich sensu. To raczej kwestia dość prozaiczna.

Otóż trzy prawdopodobnie najważniejsze chwile definiujące polską teraźniejszość miały miejsce tak naprawdę w ciągu kilku ostatnich tygodni. Wyniki październikowych wyborów parlamentarnych, a także grudniowe sejmowe potyczki zwieńczone najpierw tragikomicznym happeningiem Grzegorza Brauna, a następnie równie osobliwym przejęciem szeregów Telewizji Polskiej, stanowią znaczeniowy trójkąt, który za jednym zamachem puentuje aktualność Rzeczpospolitej.

Nad wszystkimi podtekstami i kontekstami wspomnianych incydentów unosi się duch najbardziej spektakularnej porażki tego roku - katastrofalnej konkluzji do początkowo znakomicie rokującego Strajku Kobiet. Innymi słowy, krótkiej paradoksalnej opowieści o kolektywnym ewenemencie zrodzonym na nieurodzajnym społecznie polskim neoliberalizmie, gwałtownie zduszonym w zarodku przez wybudzony z tymczasowej drzemki, stary, dobry egoistyczny indywidualizm.

Pokłosiem rzeczonego zerwanego zrywu była narracja nadająca ton wyborom parlamentarnym. Bliźniacze zdarzenie, tzn. tłumna mobilizacja ludu zapowiadająca Wielką Zmianę zakończyła się dość widowiskowym fiaskiem. Robiąca wrażenie frekwencja tak naprawdę przełożyła się po prostu na zainscenizowane przez młodą generację, ogólnokrajowe ćwiczenie z wirtualnej nostalgii. Ze świeżej krwi świeżo pełnoletnich wyborców powstała nieświeża czernina - recykling starych twarzy odmawiających jakiejkolwiek propozycji realnego zwrotu akcji. Młoda Polska wybrała Starą Polskę, ponieważ zachłysnęła się odziedziczoną po Starej Polsce tęsknotą za mitem niemożliwej do skonstruowania figury centrokapitalistycznej normalności.

Następstwem niewykonalnego planu przywrócenia społeczno-politycznej poczytalności okazała się skrajna teatralizacja sejmowych obrad.

Zagraniczne media o czynie Grzegorza Brauna

Nowo wybrani reprezentanci ideologii retrofetyszystycznej, całkowicie świadomi konsekwencji tegorocznej elekcji, zupełnie bezceremonialnie odrzucili wariant zakładający dążenie ku rzeczywistej ewolucji i całą swoją energię retoryczną skupili na zaciekłej, przeestetyzowanej na wręcz campowy sposób, walce symbolicznej. Określający zasady gry ostatnich kilku tygodni, rozpalony żywym ogniem subskrybowanego zainteresowania, streamingowy teatr absurdu został zwieńczony Gaśnicą Brauna - gorzko komicznym skeczem opowiadającym o społeczeństwie spektaklu zbulwersowanym swoim własnym dziełem.

Finalny akt politycznej końcówki sezonu miał z kolei miejsce dwudziestego grudnia. Nowa władza, w geście ostatecznego symbolicznego nokautu, dokonała brawurowego przejęcia struktur telewizji publicznej.

Reakcja zwycięzców

Nie był to jednakowoż żaden pucz ani wywołujący trzęsienie ziemi przewrót. Podobnie jak dwa poprzedzające ten moment wydarzenia, spontaniczny podbój kwatery TVP można nazwać atrakcyjną symulacją rewolucji. To społeczno-polityczny falsyfikat narracyjnego twistu, zaskoczenie iście zaskakująco niezaskakujące.

A więc jakie wnioski płyną z wydarzeń żyjących w kolektywnej świadomości 2023 roku? Oczywiście takie same jak rok, dwa i dziesięć lat temu.

Łukasz Krajnik

Łukasz Krajnik

Rocznik 1992. Dziennikarz, wykładowca, konsument popkultury. Regularnie publikuje na łamach czołowych polskich portali oraz czasopism kulturalnych. Bada popkulturowe mity, nie zważając na gatunkowe i estetyczne podziały. Prowadzi fanpage Kulturalny Sampling

News will be here