News will be here
Z Tallina na lotnisko w Kuressaare codziennie latają samoloty, zabierające na pokład chyba 18 pasażerów, a o zapięcie pasów zamiast stewardessy (która by się do maleńkiego jetstreama nie zmieściła) prosi pan kapitan, jak się okazało Polak. Spokojny lot tą łupinką trwa około 40 minut, a taksówka do centrum jedynego na wyspie miasta kosztuje około 6 euro. Kuressaare ma dziwną nazwę, główną ulicę ze wszystkim co małej metropolii potrzebne, śliczny zamek na sztucznej wyspie i jak na 15-tysięczną miejscowość – nieprawdopodobnie dużo knajp. Wybieramy tę najbardziej reklamowaną – w starym wiatraku, jedzenie pyszne, porcje uczciwe, ceny… jeszcze nie skandynawskie, ale blisko, na otarcie łez lokalnie warzone piwo, zwala niemal z nóg. Następnego dnia rano świtem, by oszukać szybko kończący się jesienią dzień, ruszamy wynajętym autem na oglądanie miejscowych osobliwości. Na pierwszy ogień – oddalona o jakieś 40 kilometrów latarnia morska w Sõrve, stojąca na cypelku wcinającym się w morze. Wieje jak w Świętokrzyskim, nawet nieco mocniej, ale cypel wcinający się w ciemnobłękitny Bałtyk ze łabędziami gnuśnie pływającymi po brzegu jest miejscem nie tylko fotogenicznym, ale i niepozbawionym pewnej magii. Nieco zmoczeni jedziemy dalej, niemłode już volvo mknie bezszelestnie po równiutkiej asfaltowej drodze… (Tak, to była aluzja do Państwa cyklistów. Warto!) <a href="http://exumag.com/wp-content/uploads/2015/11/Krater-w-Kaali.jpg"><img class="aligncenter size-full wp-image-1245" src="http://exumag.com/wp-content/uploads/2015/11/Krater-w-Kaali.jpg" alt="Krater w Kaali" width="1000" height="750" /></a> Kierunek - krater. Otóż w Saremę jakieś 7500 lat temu uderzył meteoryt. Krater powstały w wyniku tego wydarzenia ma średnicę ponad 100 metrów i można go zwiedzić w miejscowości Kaali, jakieś 20 km od stolicy. Na miejscu jest małe muzeum, sklep, hotel i – faktycznie – gigantyczna dziura w ziemi, chroniona prawem. Cóż, krater jak krater. Znacznie większe wrażenie na naszej wycieczce zrobił pochodzący z XIII wieku, kościół św. Katarzyny, stojący sobie koło wioski Leisi, jednak na środku pustkowia, obok opuszczonej parafii, wśród drzew i liści opadłych… Na ścianie kalwaryjski relief z Chrystusem na krzyżu, Matką Boską i Janem Chrzcicielem – oraz przestępcą, którego dusza pod postacią dziecka opuszcza przez usta i mknie do nieba, ale widzimy też na płaskorzeźbie i diabła… Szkoda, że drzwi do środka zastajemy zamknięte, poza sezonem kościół jest otwierany tylko raz w tygodniu na nabożeństwa. Cóż, wszystkiego mieć nie można. <a href="http://exumag.com/wp-content/uploads/2015/11/Kościół-św.-Katarzyny.jpg"><img class="aligncenter size-full wp-image-1244" src="http://exumag.com/wp-content/uploads/2015/11/Kościół-św.-Katarzyny.jpg" alt="Kościół św. Katarzyny" width="1000" height="1333" /></a> Potem – nie zjadłszy obiadu, bo poza latem restauracje są czynne jedynie w mieście – jedziemy na północ wyspy, do Pangi. Wieje niemiłosiernie, więc trzeba naprawdę uważać, klify, które nas tu sprowadziły, mają 20 metrów wysokości. Nie decydujemy się na zejście na dół, ufając tablicy informującej nas, że pod klifami jest ciągnąca się przez kilka kilometrów wąska plaża. A potem - półwysep Tagamoisa, kończy się w którymś momencie asfalt, świetnie utrzymana droga szutrowa prowadzi nas na pustą, nieprawdopodobnie piękną bałtycką plażę, akurat nie pada i akurat zmienia się pora dnia i powolutku zaczyna się robić ciemniej, powietrze ma inny kolor - i wszystko to razem wzięte - te widoki i to morze i ta pustka - byłoby pięknem kiczowatym nieledwie, gdyby jeszcze się pojawiła tęcza. I oto za chwilę się pojawia. Serio! Niemniej jeleni na rykowiskach nie stwierdziliśmy. Niestety nie starczyło nam czasu na wschód wyspy. Szkoda. Następnym razem. <a href="http://exumag.com/wp-content/uploads/2015/11/Dość-zabawny-pomnik-w-Kuressaare.jpg"><img class="aligncenter size-full wp-image-1247" src="http://exumag.com/wp-content/uploads/2015/11/Dość-zabawny-pomnik-w-Kuressaare.jpg" alt="Dość zabawny pomnik w Kuressaare" width="1000" height="750" /></a>
News will be here