News will be here
Fot. Koloma

Kto by się spodziewał, że Bill Gates wykona tak ciekawy zwrot! Miliarder słynie ze wspierania licznych projektów mających uczynić naszą przyszłość lepszą, jednak ostatnio nie dość, że wytyka ekologicznym aktywistom nierealistyczne podejście do ochrony środowiska, to jeszcze znalazł się na liście inwestorów tajemniczego start-upu z branży wydobywczej.

Spokojnie, twórcy Microsoftu nie chodzi jednak o powrót do starych, brudnych praktyk energetycznych. Owszem, jego nazwisko wśród grona osób wspierających start-up Koloma wzbudziło spore poruszenie, choć nie bardzo wiem, dlaczego tak się stało. Nie od dziś mówi się, że wodór to paliwo przyszłości. Podobnego zdania jest między innymi Bill Gates, który od lat inwestuje w projekty mogące przyczynić się do budowy nowego, lepszego świata. Młoda firma z Denver ma natomiast patent, jak wydobywać wodór bezpośrednio z ziemi.

Koloma pojawiła się jakby znikąd

Koloma, Tom Darrah, Carrie Hudak, Pete Johnson, Paul Harraka, Theo Stroomer, Forbes
Założyciele start-upu Koloma (od lewej): Tom Darrah (CTO), Carrie Hudak (COO), Pete Johnson (CEO) i Paul Harraka (CBO), fot. Theo Stroomer/Forbes

Choć nie brakuje w ostatnim czasie momentów, gdy Gates neguje działania części środowisk proekologicznych, jego inwestycja w firmę Koloma zdaje się logicznie kontynuować dotychczasowe działania miliardera. Fakt, może dziwić, że start-up dysponujący rzekomo przełomową technologią dotąd umykał uwadze opinii publicznej, jednak dla młodego biznesu tego typu rozgłos nie jest szczególnie istotny. Znaczenie ma natomiast to, kto o pomyśle wie i – co ważniejsze – ile jest w stanie w ten biznes zainwestować. Koloma pod tym względem radzi sobie bardzo dobrze.

Mówi się, że pozostający dotąd w cieniu start-up zebrał już finansowanie na poziomie dziewięćdziesięciu jeden milionów dolarów, a sam rynek, na którym rozpoczynają ekspansję, już dziś wart jest co najmniej dziesięciokrotnie więcej. Mówimy o miliardowej branży, którą zrewolucjonizują ludzie o motywacji rodem z historii godnej hollywoodzkiego scenariusza. Choć, będąc precyzyjnym, należałoby nadmienić, że historia ta stała się już inspiracją dla tytułowego “Silent Hill” znanego z survival horrorowych gier (i ich filmowych adaptacji).

Jeszcze za czasów prezydentury Kennedy'ego, w 1962 roku, w Centralii (Pensylwania) doszło do nietypowego pożaru. Ogień pojawił się w opuszczonej kopalni, zajmując niewydobyte jeszcze pokłady węgla biegnące pod miastem. Mimo że na walkę z żywiołem wydano ponad siedem milionów dolarów, ten wciąż trawi podziemia rozległego terytorium opuszczonego przez niemal wszystkich mieszkańców. I – jeśli wierzyć szacunkom – może to potrwać jeszcze dwieście pięćdziesiąt lat. Zgadnijcie, czyja rodzina musiała z tego powodu opuścić rodzinny dom.

Trudno o lepszą motywację

Lamar Mervine, Centralia, Michael Brennan
Lamar Mervine, burmistrz i zarazem jeden z ostatnich mieszkańców Centralii (13 marca 2000), fot. Michael Brennan

Choć historia ta brzmi nieprawdopodobnie, a biorąc poprawkę na amerykańskie ciągoty do upiększania historii – zapewne jest lekko naciągana, założyciela start-upy Koloma trudno nie traktować poważnie. Tom Darrah jest profesorem na Uniwersytecie Stanowym w Ohio, który od lat buduje swoją pozycję w świecie nauk o ziemi. Jego konikiem są natomiast neokopaliny. Pomysł, by odpowiedzialne w dużej mierze za niszczenie naszej planety paliwa kopalne zastąpić pozyskiwanym w podobny sposób, lecz neutralnym dla środowiska wodorem jest wprost nieprawdopodobny.

Najpopularniejszym sposobem pozyskiwania wodoru jest elektroliza wody, proces ten nie jest jednak idealny. Wymaga bowiem sporych nakładów energetycznych. Koloma chce natomiast dowieść, że surowiec ten można pozyskiwać także bezpośrednio z wnętrza Ziemi – i to na całym świecie, przy zdecydowanym obniżeniu zużycia wody i energii, a co za tym idzie – przy minimalnej emisji gazów cieplarnianych. Co jeszcze ważniejsze: nie mówimy o eksploatacji złóż na podobieństwo obecnie stosowanych kopalin, lecz o odnawialnym źródle energii, jako że nasza planeta naturalnie wytwarza wodór na skutek serpentynizacji minerałów.

Przełom czy typowe dla start-upów bajdurzenie?

Pozyskiwanie wodoru geologicznego jest nieporównywalnie lepsze od innych metod, Koloma
Pozyskiwanie wodoru geologicznego jest nieporównywalnie lepsze od innych metod, fot. Koloma

Oczywiście w przypadku start-upów należy brać poprawkę na mocno sprzedażowy charakter ich wizji. Nic nie działa lepiej niż słowa – a ile z przełomowych wynalazków nigdy nie doszło do skutku? Trudno zliczyć. Koloma jednak prężnie działa. Firma zgłosiła do odpowiedniego urzędu szesnaście patentów, rozpoczęła też działania testowe. Początkowo chcą wykorzystać istniejącą już infrastrukturę bądź jej pozostałości, dlatego pierwsze odwierty prowadzi na terenach, gdzie w przeszłości wydobywano paliwa kopalne.

Trudno wyrokować, dokąd zaprowadzą nas działania młodej firmy z Denver. Z jednej strony wiara w ten projekt samego Billa Gatesa może budzić nadzieję, jednak nie warto przedwcześnie ogłaszać rewolucji. Koloma to nie pierwszy i zapewne nie ostatni start-up, w który zainwestował należący do założyciela Microsoftu fundusz Breakthrough Energy Ventures. Gates wielokrotnie zresztą podkreślał, że w wodorze – nie w konkretnych projektach – widzi paliwo przyszłości. W pierwszej kolejności trzeba jednak znaleźć sposób, by zwiększyć jego produkcję przy jednoczesnym obniżeniu kosztów, by mógł zastąpić obecnie stosowane paliwa. Z drugiej strony, ledwie kilka miesięcy temu Gates zainwestował w start-up pracujący nad ograniczeniem bekania wśród krów – trudno powiedzieć, po której z inwestycji miliarder spodziewa się lepszych efektów.

Damian Halik

Damian Halik

Kulturoholik, level 99. Czas na filmy, książki, komiksy i gry, generowany gdzieś między pracą a codziennymi obowiązkami, zawdzięcza opanowaniu umiejętności zaginania czasoprzestrzeni.

News will be here