News will be here
„Nasz najlepszy rok” to nowa komedia Cédrica Klapischa, mistrza francuskiego humoru i twórcy „Smaku życia”. Seria podbiła serca widzów, zgarniając nagrody publiczności od Francji po Australię. Teraz Klapisch powraca do korzeni, odwiedzając burgundzkie winnice i odkrywając przed widzami tajniki winiarstwa. Reżyser zaangażował do projektu świeże twarze francuskiego kina. W role postawionego przed trudnym zadaniem rodzeństwa wcielili się Ana Girardot, Pio Marmaï oraz François Civil. „Nasz najlepszy rok” to słodko-gorzka opowieść o miłości i rodzinnych perypetiach trzydziestolatków, którzy pragną odnaleźć swoje miejsce w świecie, rozliczyć się z przeszłością i na nowo pokochać swoje życie. Jak Juliette poradzi sobie z samodzielnym prowadzeniem winnicy i czy będzie w stanie bronić swojego zdania, gdy wszyscy wokół próbują jej udowodnić, że jest za młoda na winiarza? Co gorsza, jest kobietą! Czy bracia wesprą ją w tym trudnym zadaniu? Zobaczcie komedię o winie, przewrotności losu i drobnych przyjemnościach w skąpanej w słońcu Burgundii. [embed]https://youtu.be/DfB_ZfDiUQU[/embed]

WYWIAD Z EKIPĄ „NASZ NAJLEPSZY ROK”

Czym jest dla ciebie wino? Cédric Klapisch: Nie ma co owijać w bawełnę – wino przypomina mi ojca. To on nauczył mnie pić wino. Sam pije tylko burgundzkie. Gdy zacząłem pić wino w wieku 17–18 lat, dawał mi swoje do spróbowania. Dzięki niemu wiem to, co wiem. Jeszcze do niedawna zabierał mnie i moje siostry do Burgundii na degustacje. To był nasz rytuał, raz na dwa lata. Jestem świadom, że to ojciec przekazał mi kulturę picia wina i zainteresowanie Burgundią. Wino jest częścią mojego dziedzictwa. W Naszym najlepszym roku pokazujesz nie tylko przyrodę, ale też następstwo pór roku. Cédric Klapisch: Musiałem przekonać Bruno Levy'ego [producenta] do kręcenia przez cały rok. On chciał kręcić podczas dwóch, nie czterech pór roku. Przekonałem go, że to konieczne, by uszanować pełen cykl pór roku. Nie mogliśmy oszukiwać: piękne kolory jesieni trwają tylko przez piętnaście dni. Musieliśmy kręcić wtedy. Tak samo ze zbiorami winogron: dopiero mniej więcej dwa tygodnie przed zbiorami wiadomo, kiedy się odbędą. Trwają tydzień do dziesięciu dni w lepszych latach. Ugniatanie winogron trwa cztery do pięciu dni. Wróciliśmy też na jeden dzień w styczniu, bo spadł śnieg. Drzewa owocowe kwitną przez tydzień. Liście winogron są zielone tylko przez trzy tygodnie. Cały film zrobiliśmy na opak: zamiast ustalać daty, pozwoliliśmy przyrodzie decydować o naszym grafiku. Musiało to chyba wpłynąć na przygotowania do roli? François Civil:  Zdecydowanie! Scenariusz ewoluował w trakcie zdjęć, więc nie wiedziałem dokładnie, jaką osobą jest Jérémie. Ta elastyczność pozwoliła mi na eksplorowanie różnych dróg, które finalnie zdefiniowały jego osobowość. To nieczęsty i emocjonujący styl pracy. Dużo czytałem o byciu winiarzem w Burgundii. Ich życie podporządkowane jest porom roku. Każda z nich wiąże się z określonymi pracami. Zależało mi na dokładnym poznaniu procesu powstawania wina, by zyskać na wiarygodności, gdy mój bohater o nim mówi. Ale to chyba nie wszystko? Pio Marmaï: Oczywiście, to nie wszystko! Nasze doświadczenie powstało przy… wielu butelkach! Piliśmy jak szaleni! [śmiech] Nie, tak naprawdę: książki, literatura, ale przede wszystkim – doświadczenie. Picia i procesu powstawania wina. Mieliśmy niespotykaną szansę prześledzić go od A do Z. Dzięki temu podczas pracy przy filmie wiedziałem, o czym mówię. Odnosiłem się do konkretnych wydarzeń, w których brałem udział podczas zdjęć. To wzmaga realizm. Najlepiej jest się napić, spokojnie zastanowić się nad tym, co się wypiło i poznać ludzi, którzy to wino stworzyli. Ana Girardot: Po przyjeździe do Burgundii zostaliśmy zaproszeni na śniadanie połączone z degustacją siedmiu różnych win. Od razu weszliśmy głęboko w temat. Degustacja o 8 rano, w południe i wieczorem. I my, tak jak rodzeństwo Vermillard, nie wypluwamy! Gdy za dużo wypiję, mam problem z artykulacją, zwłaszcza spółgłosek. Zresztą samogłosek też. Wszyscy się z tego śmiali. Cédric też to zauważył i wykorzystał w jednej scenie. Tak sztuka imituje rzeczywistość [śmiech]. Francois Civil: Nie zapomnę tego pierwszego wieczoru. Jedliśmy wszyscy razem i degustowaliśmy co najmniej dwanaście win podczas jednego posiłku. Po południu zaproszono nas do innych winnic. Gościnność Burgundczyków każdą wizytę zmieniała w degustację win. Nie będę ukrywał, to bardzo pomogło mi wczuć się w rolę winiarza! Jaki związek istnieje między światem kina a światem wina? Cédric Klapisch: Świat wina jest porównywalny ze światem filmu w kwestii ich powstawania. Na przykład w aspekcie czasowym: to powolny proces, wymagający cierpliwości. Zdjęcia są jak zbiory. Montaż jest jak winifikacja: przenosimy wino do piwniczki i próbujemy zgadnąć, czy ładnie się zestarzeje. Burgundczycy z dwóch rodzajów winogron – Pinot i Chardonnay – robią zupełnie różne wina. U nas jest podobnie. Inny reżyser z tymi samymi aktorami osiągnie inny efekt niż ja. Jest wiele podobieństw między tymi światami. Pio Marmaï: W obu zawodach trzeba umieć wzbudzić zaufanie. Ważne jest doświadczenie i umiejętność pracy w grupie. W pracy winiarza lubię aspekt fizyczny. Reżyser pracuje bardziej głową. Ale Cédric nie jest przeintelektualizowany. Jeśli coś nie działa, nie próbuje tego analizować w nieskończoność, tylko szuka innego rozwiązania. Chyba dlatego tak dobrze rozumie się  z winiarzami, z którymi współpracowaliśmy. Cechuje go ta sama skromność, co winiarzy, którzy nie próbują kogoś napoić swoim tanim winiakiem… Jaka scena najlepiej ilustruje oba światy? Cédric Klapisch: Bardzo lubię tę scenę, gdy po pogrzebie ojca rodzeństwo otwiera butelkę wina ojca i dziadka. Już kilka łyków daje im wyobrażenie, jacy byli. W tych butelkach zamknięty został ich czas, praca, myśl i życie. Pijąc wino, poznajemy jego autora. Tak samo jest, mam nadzieję, z filmami. Co myślicie o swoich bohaterach? Pio Marmaï: Podoba mi się, jak moja postać ewoluuje przez cały film. Jean jest typowym przedstawicielem pokolenia ludzi, których osobowości kształtują się w czasie podróży, w życiu i w pracy… w wyniku zwykłych, ludzkich przeżyć. Jest w nim coś ze mnie. Pod koniec filmu, po roku z siostrą i bratem, było w nim coś takiego, co ja czułem w stosunku do Any Girardot i François Civila oraz reszty ekipy. François Civil: Jérémie to bardzo prawdziwa postać. Bliska wielu dwudziestoparolatkom. Nie ma łatwo. To prosty, szczery człowiek, który nie potrafi powiedzieć głośno tego, co czuje. Emocje go przerastają. Jest niezręczny w swoich próbach komunikacji. Jest rozrywany przez sprzeczne myśli. Teść mu imponuje, ale z drugiej strony – nie zgadza się z nim. Podziwia swojego brata, ale jest na niego zły. Jest młody i niepewny. Ana Girardot: Zrozumiałam, kim jest moja bohaterka, dopiero po kontakcie z prawdziwymi kobietami wina, na przykład z Alix de Montille. Wszystkie twierdziły, że ciężko im się odnaleźć w tym środowisku. A mimo to robią wspaniałe wina! Kobietom, nawet tym najzdolniejszym, trudno jest wyrobić sobie pozycję. Gdy rozmawiałam z lokalnymi winiarzami, mówiłam im, że gram młodą kobietę, która przejmuje rodzinną winnicę, a oni pytali mnie, czy moja bohaterka zajmuje się księgowością. Odpowiadałam, że nie, to moja winnica, moje wino! Z tym właśnie zmaga się Juliette. No i może jeszcze z prowadzeniem traktora. Ma dwadzieścia pięć pedałów, jest ogromny, ma się wrażenie, że zaraz się kogoś rozjedzie. Ale obie dałyśmy radę. Ja i Juliette.   Źródło: M2 FILMS Sp. Z o.o.
Olaf Kuziemka

Olaf Kuziemka

Dziennikarz, fotograf, znawca win. Z zamiłowania podróżnik. Członek Stowarzyszenia Sommelierów Polskich. Autor bloga winiarskiego Powinowaci.pl Miłośnik wina Barolo, kuchni oraz kultury włoskiej.
News will be here