News will be here
“Bodies Bodies Bodies” – wszyscy moi przyjaciele nie żyją [Recenzja]

Na ekrany kin wchodzi kolejny horror studia A24. Po sukcesach "Czarownicy", "Lighthouse" czy "Midsommar" wytwórnia postrzegana jest jako gwarancja artystycznego sukcesu. Czy "Bodies Bodies Bodies" w reżyserii Haliny Reijn potwierdza ten trend?

Zaczyna się jak klasyczny slasher z domieszką stoner comedy. “Bodies Bodies Bodies” to opowieść o grupie młodych ludzi, którzy trafiają do willi kumpla (Pete Davidson) pośrodku lasu. Plan jest prosty: chlać, ćpać i dobrze się bawić. Jednak podskórnie wyczuwalne napięcie podpowiada: może na pierwszy rzut oka to zgrana paczka przyjaciół, ale za dużo tu niedopowiedzeń, skrywanego żalu, nieporozumień z przeszłości.

Widz czuje się nieco na uboczu, podobnie jak powracająca do życia towarzyskiego po odwyku Sophie (Amandla Stenberg) i jej partnerka Bee (Marija Bakałowa) – pochodząca nie tylko z zagranicy, ale i niższych warstw społecznych. Trudno wpasować im się w grupę, bo nadają na nieco innych falach. Obie są odrzucane, czy to ze względu na życiowe wybory (odwyk rozumiany jako zdrada) czy korzenie (automatyczna klasyfikacja ze względu na pochodzenie). Wkrótce przestaje mieć to znaczenie, bo bezpretensjonalną zabawę zakłóca niespodziewana śmierć, która jest tylko początkiem krwawych wydarzeń.

“Bodies Bodies Bodies”, czyli krwawa farsa

Amandla Stenberg, Marija Bakałowa, Bodies Bodies Bodies, Halina Reijn, 2022, A24
Sophie (Amandla Stenberg) i Bee (Marija Bakałowa) – bohaterki filmu “Bodies Bodies Bodies” (reż. Halina Reijn, 2022), fot. A24

Gatunkowe schematy zostają przełamane, a oczekiwania widzów wystawione na próbę. “Bodies Bodies Bodies” nakręcone przez aktorkę Halinę Reijn igra z konwencją. Już bohaterowie to zestaw toksycznych postaci, które trudno polubić. Oskarżają się nawzajem, nieustannie drą mordę, są próżni, zawistni i samolubni. Nie mają żadnych ambicji, a jedyne co szanują w życiu, to media społecznościowe i dobra zabawa (obowiązkowo wypełniona używkami wszelkiej maści). Trudno z nimi sympatyzować – więc, gdy po kolei zaczynają ginąć, ciężko im też współczuć.

Wyjątkiem mogą być dwie osoby, które zostają wprowadzone do grupy. Bee jest nieśmiała i zagubiona w nowej sytuacji. Z kolei Greg (Lee Pace) – nowo poznany chłopak Alice (znana z “Shiva Baby” Rachel Sennott) – na tyle głupi, że nie zdaje sobie sprawy z toksyczności grupy. Czy to jednak uchroni ich przed konfrontacją z tajemniczym mordercą? Odpowiedź na to pytanie serwuje dopiero finał “Bodies Bodies Bodies”.

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie

Bodies Bodies Bodies, Halina Reijn, A24
Kadr z filmu ”Bodies Bodies Bodies”, fot. A24

Gdy już zmęczymy się niepoprawną komedią pełną wulgarnych żartów i irytujących postaci, zaczyna się to, co tygryski lubią najbardziej, czyli horror. Impreza zorganizowana podczas huraganu może brzmieć jak niezły pomysł, ale znacząco ogranicza szanse postaci na przeżycie. Jest niepokojąco i klaustrofobicznie – w ogromnym domu przypominającym labirynt wysiada prąd, więc wszystko skąpane jest w ciemności rozświetlanej tylko blaskiem bijącym z ekranów komórek. Burza na zewnątrz ogranicza pole ucieczki, więc przedstawiciele Pokolenia Z muszą mierzyć się z tajemniczym mordercą w upiornych czterech ścianach.

Z jednej strony brak światła i szalejąca zawierucha to prosty pomysł, by zintensyfikować doświadczenia bohaterów, podbić klimat grozy i wciągnąć widza w świat przedstawiony. Ma to też swoje minusy – osobiście szybko się zmęczyłem, musząc bez przerwy wytężać wzrok, a niekiedy wręcz domyślać się, co się właściwie dzieje. Pomysł był dobry, ale wydaje mi się, że debiutującej reżyserce zabrakło wyczucia filmowej przestrzeni. “Nie oddychaj” Fede Alvareza z 2016 roku pokazało, że można osadzić akcję w całkowitej ciemności, a jednocześnie opowiadać o wydarzeniach na ekranie w sposób uporządkowany i klarowny. Pod tym względem “Bodies Bodies Bodies” jest chaotyczne i pozostawia sporo do życzenia.

Satyra to broń obosieczna

Bodies Bodies Bodies, 2022, Halina Reijn, A24
Kadr z filmu “Bodies Bodies Bodies”, fot. A24

Film Haliny Reijn wydaje się dziełem nie do końca spełnionym. Trzeba przyznać, że odrzucający bohaterowie, których rozmowy przypominają najgorszy internetowy ściek, zostali przekonująco zagrani. Kolejny raz wśród obsady błyszczy Rachel Sennott grająca słodką idiotkę, a i reszta wypada realistycznie – od razu wierzymy w te postaci i wiemy, że za nic w świecie nie chcielibyśmy się z nimi kumplować.

Konstrukcja bohaterów pozwala na wprowadzenie wielu elementów komediowych, jednak negatywnie wpływa na napięcie, którym powinien ewokować film grozy. Ten celowy zabieg odbija się twórczyni czkawką. Skupiając się na Pokoleniu Z z zamożnych domów, Reijn wybiera łatwy cel, a że nie ma wiele odkrywczego do powiedzenia, to ostrze satyry sprawia wrażenie tępego. Całość ratuje przewrotny i błyskotliwy finał, jednocześnie bezczelnie brutalny i szalenie zabawny. Szkoda tylko, że tak długo trzeba na niego czekać – w całkowitej ciemności i kiepskim towarzystwie.


Zdjęcie u góry strony: fragment plakatu promującego “Bodies Bodies Bodies” (reż. Halina Reijn, 2022), fot. A24

Jan Sławiński

Jan Sławiński

Absolwent Filmoznawstwa (I i II stopień) oraz Tekstów Kultury (II stopień) na Uniwersytecie Jagiellońskim. Publikuje w internecie, prasie specjalistycznej („Ekrany”, „Czas Literatury”, „Zeszyty Komiksowe”) oraz tomach zbiorowych („1000 filmów, które tworzą historię kina”, „Poszukiwacze zaginionych znaczeń”). Od ponad dziesięciu lat prowadzi autorskiego bloga jako Anonimowy Grzybiarz.
News will be here