Dopiero niedawno mieliśmy okazję obejrzeć w kinach "Co w duszy gra", a już teraz czeka na nas kolejna propozycja ze studia Pixar. Mowa o filmie "Luca", który przeniesie nas w klimat beztroski na włoskim wybrzeżu, gdzie przeżyjemy wspaniałą przygodę. Tytułowy bohater to niezwykły młody chłopiec. Co go wyróżnia?
Przede wszystkim żyje... pod powierzchnią oceanu i jest morskim stworem. Żyje z dnia na dzień wraz ze swoją rodziną, ale jednocześnie chciałby od życia czegoś więcej i jest zainteresowany tym, co dzieje się nad powierzchnią. Na swojej drodze spotyka innego chłopca ze swojego gatunku – Alberto – który zabiera go do świata ludzi. Od tej pory jego życie zdecydowanie nie będzie takie samo.
Potwory nie takie straszne

Mamy tu do czynienia z dość klasycznym filmowym motywem poznawczym nowego świata. Cała sytuacja jest dwojako zabawna, ponieważ Luca wszystko widzi po raz pierwszy i całość odkrywa przed nim Alberto. Okazuje się jednak, że ten drugi sam nie zna ludzkiego świata za dobrze, a tylko udaje. Niebawem chłopy poznają ludzką dziewczynkę, z którą dość szybko się zaprzyjaźniają. Jak to możliwe, że nie przestraszyła się morskich stworów? Otóż w momencie, gdy nie mają oni styczności z wodą, przybierają ludzką postać. Dlatego też nikt nie widział w nich niczego niepokojącego.
Bromance

"Luca" to typowy bromance. Opowieść o dziecięcej przyjaźni i beztroskiej zabawie. Coś, co zna niemal każdy z nas, dlatego też ten film bardzo dobrze działa na widza, szybko zyskując bardzo pozytywny odbiór przez widzów na całym świecie.
Film nieco odchodzi od tego, do czego przyzwyczaił nas w ostatnich latach Pixar. Tu nie ma mowy choćby o dawaniu uczuciom ludzkiej twarzy. Moim zdaniem twórcy postawili w tej historii na prostotę – pomijając oczywiście morskie stwory – i bardzo dobrze zrobili. To opowieść bardzo uniwersalna, którą odczytają doskonale zarówno mali, jak i duzi.
