News will be here
Phil Spencer, CEO Microsoft Gaming (2019)

Streaming to przyszłość – tak przynajmniej słyszymy od kilku (jeśli nie kilkunastu) lat, choć dotąd żaden z projektów skupionych na graniu w chmurze nie odniósł spektakularnego sukcesu. Swoje trzy grosze chciał tu dorzucić Microsoft, ale napotkano problemy, których nie przeskoczy nawet Phil Spencer...

Miał być przełom, jedyne w dorobku firmy urządzenie o takich parametrach i kolejny krok do pokonania konkurencji na dłuższym dystansie. Po zmianie kierownictwa Xbox od kilku lat skutecznie buduje podwaliny do swojej dominacji. Phil Spencer zrobił wiele, by zmienić fatalny model biznesowy Microsoftu w sferze gamingu, a dziś możemy już z całą pewnością stwierdzić, że jego pomysły wywróciły do góry nogami branżę. Może się jednak okazać, że kolejny wielki projekt Spencera – Xbox Keystone – nigdy nie ujrzy światła dziennego, choć (podobno) działa doskonale.

Konsole do gier są... dla graczy

Phil Spencer, Xbox Series X, 2019, Fakes Forge, Twitter
Fanowska grafika z Philem Spencerem po prezentacji Xboxa Series X (2019), fot. Fakes Forge/Twitter

Nie wiem, czy ktokolwiek jeszcze pamięta, w jak fatalnej kondycji Xbox był w poprzedniej generacji. Za czasów Dona Mattricka konsola Microsoftu miała służyć do dosłownie wszystkiego, choć niekoniecznie do grania. Prezentowana jako hub rozrywkowy, nie tylko nie czarowała graczy, ale i nie miała rzeczywistej grupy docelowej. Tę bowiem wymyślono w korporacyjnych gabinetach, nieszczególnie siląc się na choćby konsultację z ludźmi, którzy mają o gamingu pojęcie. Porażka okazała się jednak oczyszczająca.

W 2014 roku stery dywizji gamingowej Microsoftu przejął Phil Spencer i zaczęła dziać się magia. Sukces ten jest zresztą tym bardziej paradoksalny, że wcale nie skupiał się na konsoli. Ba, sam Xbox właściwie zaczął tracić na znaczeniu. Zamiast tego doceniono jednak graczy i wyciągnięto w ich kierunku rękę. Pojawił się Xbox Game Pass, który sprawił, że mówiąc o Xboxie, nie mówimy już o konsoli, lecz o usłudze. Dodano także cross-play i dostępność tytułów zarówno na konsolach, jak i komputerach. Z czasem doszły do tego przejęcia uznanych studiów deweloperskich.

Dziś Microsoft nie musi już wygrywać w wynikach sprzedaży swojego sprzętu gamingowego. Celem nie jest pokonanie Sony w tabelkach, lecz zbudowanie biblioteki, która zachęci graczy do wykupienia abonamentu w Xbox Game Passie. Ta grupa natomiast bez większych problemów przerośnie bazę graczy PlayStation. Nic więc dziwnego, że według Spencera konkurencją Microsoftu nie jest Sony, lecz Amazon i Google, które budują własne platformy gamingowe.

Xbox Keystone miał być kolejnym krokiem w kierunku dominacji

Xbox Keystone wypatrzony na półce w biurze Phila Spencera, fot. Phil Spencer/Twitter

Tym razem jednak Phil Spencer wyraźnie się poślizgnął. O pracach nad nowym sprzętem informowano już na początku roku. Z czasem prototyp trafił nawet w ręce szefa Xboxa, dzięki czemu ten mógł stwierdzić, że sprzęt działa naprawdę dobrze. Zapowiadana z wielkimi nadziejami najmniejsza konsola w historii Microsoftu może jednak nigdy nie trafić do produkcji. Slogany Spencera dotyczące tego, że liczą się gracze, a nie zyski, nagle zderzyły się z korporacyjną rzeczywistością.

Okazuje się bowiem, że Xbox Keystone w obecnej specyfikacji byłby po prostu zbyt drogi w produkcji. Początkowo planowano, że urządzenie oferowane będzie w cenie od 99 do 129 dolarów. Sumując koszty podzespołów, Microsoft doszedł jednak do wniosku, że musiałby sprzedawać nową konsolę za 299 dolarów, by nie dokładać do interesu. To zaś cena zbliżona do wartości Xboxa Series S. Projekt zatem wstrzymano. Czym jednak miał być ten przełomowy produkt?

Jak zapewne już się domyśliliście, nowa konsola miała służyć do grania w chmurze. W przeciwieństwie do sticków wtykanych w telewizory, Xbox Keystone miał zapewnić mocne podzespoły, które sprawią, że od lat zapowiadana, a wciąż niezrealizowana wizja bezproblemowego streamingu gier w końcu się ziści. Urządzenie operowało na podobnym interfejsie do obecnych konsol Microsoftu. Podobno prototyp spisuje się bez zarzutu, jednak rozwój projektu stanął pod znakiem zapytania.

Phil Spencer się nie podda – Microsoft i tak spróbuje zawojować streaming

Xbox Keystone, nieoficjalny render, ElrondGaming, Twitter
Tak mógłby wyglądać Xbox Keystone (nieoficjalny render), fot. ElrondGaming/Twitter

Mając takie złoto, jak Xbox Game Pass, nie sposób osiąść na laurach i zadowolić się obecnym stanem posiadania. Dostępność na konsolach i PC szerokiej biblioteki tytułów, które możemy ograć za niewielkie pieniądze, opłacając jedynie abonament, już dziś nastręcza problemów konkurencyjnemu PlayStation. Dotąd japońskie konsole słynęły z ekskluzywności naprawdę dobrych gier. Microsoft wyszedł natomiast naprzeciw graczom. Nie dość, że kupił studia tworzące łącznie kilkadziesiąt uznanych marek growych, to jeszcze sprawił, że nie trzeba już kupować ich konsol, by w te tytuły zagrać.

Streaming jest więc naturalnym rozwinięciem tej koncepcji. Sprawiłby bowiem, że grami mogliby się cieszyć także ludzie bez mocnych komputerów. Być może to jeszcze nie ten moment, by gry w tej technologii zapewniały płynność i immersyjność porównywalną do tych, które znamy z urządzeń stacjonarnych. Kto jednak, jeśli nie jedna z największych korporacji technologicznych świat, miałby ten problem rozwiązać? Jeśli nie osobnym, konsolopodobnym urządzenie, to w formie aplikacji dostępnej za pośrednictwem Smart TV.

Właśnie to stanie się obecnym priorytetem Microsoftu. Xbox Keystone być może jeszcze kiedyś powróci, choć wiele zależy od powodzenia planu B. Jeśli aplikacja do streamingu na Smart TV będzie udana, kolejny zbieracz kurzu okaże się bezużyteczny. Trzeba jednak pamiętać, że bez fizycznego urządzenia jakość streamingu znacznie bardziej zależeć będzie od jakości naszego telewizora czy połączenia internetowego. Może się zatem okazać, że jeszcze usłyszymy o Xboxie Keystone. W przypadku powodzenia streamingowej ekspansji pozostanie nam natomiast zakup pada i wykupienie abonamentu. Dla gracza to sytuacja win-win (dla Microsoftu także).

Damian Halik

Damian Halik

Kulturoholik, level 99. Czas na filmy, książki, komiksy i gry, generowany gdzieś między pracą a codziennymi obowiązkami, zawdzięcza opanowaniu umiejętności zaginania czasoprzestrzeni.

News will be here