News will be here
Shinri Tezuka i jego zachwycające amezaiku

Gdzieś na przecięciu sztuk plastycznych i kulinarnych znajduje się rzemiosło – w zależności od kontekstu, możemy mówić o wykorzystywaniu konkretnych technik albo całościowo o warsztacie, jakiego potrzebuje dany artysta. Malarze, rzeźbiarze – ogólnie rzecz biorąc: artyści wizualni – nie różnią się na tej płaszczyźnie od szefów kuchni, wykwitnie komponujących zachwycające dania. By jednak zrozumieć, jak bliskie sobie są te dziedziny, warto poszukać czegoś bardziej przyziemnego, lecz łączącego cechy obu tych artystycznych światów. Czymś takim są bez wątpienia rzemieślnicze wyroby rodem z Japonii zwane amezaiku. To tradycyjne japońskie... lizaki, które dosłownie łączą sztukę i kuchnię. Jednym z największych artystów w tym fachu jest Shinri Tezuka.

Lizaki tak piękne, że aż żal je zjadać

Shinri Tezuka, Amezaiku, Asakusa Amezaiku Ameshin
Jedno z dzieł Shinriego Tezuki, fot. Asakusa Amezaiku Ameshin

Słowo lizak nie brzmi ani wykwitnie, ani artystycznie – kojarzy się głównie z dziecięcym przysmakiem. Trudno jednak o lepsze określenie. To właśnie najmłodsi byli wieki temu grupą docelową osób rzeźbiących w mizuame – stąd tak popularne odzwierciedlanie form zwierzęcych. Amezaiku nie jest jednak żadnym podrzędnym smakołykiem dla dzieci, lecz małym dziełem sztuki. Artyście, który para się tą nieco zapomnianą tradycją japońską bliżej natomiast do osoby rzeźbiącej w szkle niż cukiernika. Zacznijmy jednak od początku.

Trudno o jednoznaczne wskazanie początków amezaiku, choć bez wątpienia wiąże się ona z obrządkami w świątyniach w Kioto. To tam, gdzieś między 794 a 1185 rokiem naszej ery (okres Heian), zaczęto składać w ofierze rzeźbione łakocie. Artystyczny charakter te maleńkie dzieła sztuki zyskały jednak dopiero w okresie Edo (1603-1868). Ma to związek z rozpowszechnieniem się mizuame – głównego składnika – oraz ogólnym rozkwitem ulicznego życia japońskich miast i miasteczek.

Dziś parający się amezaiku rzemieślnicy dzielą się na artystów pieczołowicie rzeźbiących w cukrowej masie oraz ulicznych gawędziarzy, którzy opowiadają swoje historie, przy okazji pokazując sztuczki i tworząc te słodkie figurki na patykach. Druga z wymienionych grup, reprezentowana między innymi przez Masajiego Terasawę, wywodzi się bezpośrednio z pierwszych ulicznych tradycji okresu Edo. Tych pierwszych stara się natomiast zjednoczyć wspomniany już Shinri Tezuka. Jednych i drugich w całej Japonii jest jednak ledwie garstka.

Mizuame, sprawne dłonie i pieczołowitość godna mistrza Takumi

Shinri Tezuka, Amezaiku
Shinri Tezuka podczas pracy nad amezaiku, fot. Lexus

Skoro padła już nazwa głównego składnika (czy może raczej surowca), stosowanego przy tworzeniu amezaiku, warto wspomnieć, czym mizuame jest. To kleista masa przypominająca syrop kukurydziany, która powstaje w ramach przetworzenia skrobi w cukry. W skrócie: płynny, japoński słodzik, konsystencją przypominający miód. Cechą charakterystyczną tej substancji jest natomiast duża krzepliwość, dlatego artysta, który chce w niej rzeźbić, musi mieć wprawne palce.

Ten substytut cukru twardnieje zupełnie w jakieś pięć minut, więc w tym czasie należy nadać lizakowi formę i umieścić go na patyku lub szklanej rurce. Pierwszy etap przypomina pracę, jaką wykonuje szklarz. Formowanie poprzez ugniatanie, rozciąganie, a także – gdy zachodzi taka potrzeba – rozgrzewanie masy nawet do 90ºC to jednak dopiero początek. Resztę, a więc detale, można wykonać później, choć i tu czas odgrywa dużą rolę – im szybciej, tym łatwiej. Shinri Tezuka wie o tym doskonale, bo szczegółowość tych maleńkich, cukrowych rzeźb jest jego obsesją. Gdy kończy nadawanie im charakterystycznych cech poszczególnych zwierząt oraz pokrywa całość warstwą jadalnych farb, aż szkoda zjadać te cuda na patyku.

Czym amezaiku różni się od podobnych wyrobów rzemieślniczych?

Asakusa Amezaiku Ameshin
Fot. Asakusa Amezaiku Ameshin

Piszę o dawnej, przez dziesięciolecia niemal zapomnianej formie jadalnej sztuki rodem z Japonii, tymczasem pewnie nieraz widzieliście cukrowe rzeźby. Czy to na różnego rodzaju kulinarnych festiwalach, czy lokalnych jarmarkach nawet w Polsce przewijają się przecież podobne wyroby. Rodzi się więc pytanie, czy aby na pewno jest sens z takim namaszczeniem pisać o amezaiku?

I może rzeczywiście macie w tych wątpliwościach nieco racji – tradycja rzeźbienia w cukrze jest silna także w Europie. W przeciwieństwie do artystów ze Starego Kontynentu Japończycy nie mogą sobie jednak pozwolić na dosłowne rzeźbienie w cukrowych bryłach. Na tym polega wyjątkowość amezaiku – mizuame rozpuszcza się w specjalnym naczyniu, po czym w zaledwie kilka minut trzeba je uformować z płynnej, ciągnącej się masy. Nie można dodać np. wykonać tułowia i skrzydeł żurawia osobno, by potem je połączyć. W czasie krótszym niż pięć minut należy je ulepić – później można całość nieco podgrzać palnikiem, ale jedynie w celu dłutowania detali. Ten proces może natomiast trwać nawet kilka godzin.

Shinri Tezuka, Amezaiku, Great Big Story
Proces wykańczania amezaiku, fot. Great Big Story

Co ciekawe, nad tak olbrzymią wprawą Shinri Tezuka pracuje od zaledwie kilkunastu lat. Amezaiku zainteresowało go dość nieoczekiwanie – poszukiwał bowiem czegoś rdzennie japońskiego, by móc to demonstrować podczas lokalnych festiwali. Jako że mówimy o sztuce dość mocno zapomnianej, Tezuka nie mógł jednak liczyć na zbyt wiele źródeł. Większość technik, jakie stosuje i propaguje dalej, opracował więc sam. Od jakichś dziesięciu lat rzemiosło jest natomiast jego głównym źródłem utrzymania. Zaczynał od małej pracowni w tokijskiej Asakusie. Wokół niego zgromadziła się natomiast niewielka społeczność artystów, którzy tak jak on chcieli podtrzymać tę tradycję. Dziś działają pod szyldem Asakusa Amezaiku Ameshin, a ich wyroby można znaleźć u podnóża słynnej wieży Tokyo Skytree.

Damian Halik

Damian Halik

Kulturoholik, level 99. Czas na filmy, książki, komiksy i gry, generowany gdzieś między pracą a codziennymi obowiązkami, zawdzięcza opanowaniu umiejętności zaginania czasoprzestrzeni.

News will be here